Bezczel
Ziarna czasu/All I Have
[Intro: Bezczel]
Czas, nie daj mu się złapać człowieku
[Zwrotka 1: Bezczel]
Było w moim życiu paru ludzi, których nie zapomne
Dziś odwiedzam ich spacerując alejami po cmentarzu wspomnień
Każdy z nas troche sie postarzał
Bezlitosny czas maluje bruzdy na woskowo bladych twarzach
Fotografie, na nich mali chłopcy i co poniektórzy dziś prawie stali się obcy mi
Nie robią nic z życiem, które za to ich ukarze
Zobaczysz zapalą znicze na grobach niespełnionych marzeń
Czas brutalnie wyprzedza wskazówki na tarczy
Jeszcze wczoraj małolaty, dzisiaj już prawie starcy
Niektórzy nie podołali w zderzeniu z dorosłością
Żyją w cieniu przeszłości zamiast teraźniejszością
Nie mają planu na to jak się wyrwać z sieci zła
Za każdą z nimi przeżytą tu chwile leci łza po policzku
A rodowód nas płynie w żyłach
Jedyne co mamy tu to prawdziwa przyjaźń
I zrozum to nawet jeśli byłeś wychowany w kawalerce
Pamiętaj nawet uboga matka ma złote serce
Już czas uwolnić się z mentalnej agonii
A wspomnienia są rajem, z którego nikt nas nigdy nie wygoni
[Refren: Chantelle Jackson]
[?]
[Zwrotka 2: Ede]
Beztrosko by prosto nie wierząc w horoskop
Czas ostro gnał non stop lata lecą rosną
Szał, topiliśmy w wódzie dni
Ja i paru ludzi
Sny każdy miał - chciał ten szmal, chociaż los nie wróżył nic
Gdybym mógł coś zmienić dziś zacząłbym od szkoły
I choć nigdy nie skończyłem studiów, robie to co kocham ! Pomyśl
Problemów tony, nieskończony bagaż przysług
Już niektórym nie odpłace bo dziś nie wiem co w ich życiu
Przeglądam zdjęcia, byliśmy tam wszyscy razem tacy uśmiechnięci
Teraz już zmęczone twarze
Z tamtych marzeń dziś zostało tylko całe prawie nic
Ziomy - jedni żyją na poziomie, drudzy wolą dalej pić
A gdzie tamte sny z czasem umierały razem
Może kiedyś usiądziemy przypadkiem przy barze
Wypijemy za te dni, popłyniemy dalej z wiatrem
Zrozumiemy, że to wtedy kształtował się nasz charakter
[Refren: Chantelle Jackson]
[?]
[Zwrotka 3: Poszwixxx]
Mogliśmy przenosić góry ciesząc się światem w okół
Nie na tyle dorośli by zrozumieć którykolwiek z jego kłopotów
Czasy buntu, niejeden z nas chciałby dziś cofnąć czas
Wrócić na rozstaje dróg i pójść w innym kierunku
Kiedyś powietrze miało inny smak i zapach
A w wakacje czuć było czar prawdziwego lata
Wagary, pierwszy papieros, piękne momenty
Każdy dzień był nowym dniem, człowiek nie martwił się o następny
Śmiech przez łzy przeżyliśmy piękne dni
I te przyjaźnie, które nie umierają wcześniej niż my
Gdy wspominamy nieraz przy browarze dochodzi do nas
Że się starzejemy bo mamy więcej wspomnień niż marzeń
Chwile, którym każemy trwać dłużej
Wracać w te miejsca
Dziś jesteśmy dorośli, ale zostało nam coś z dziecka
Większość z nas ma już rodziny, swoje problemy
Swoje tragedie, szczęścia, marzenia, które nie noszą ceny
[Refren: Chantelle Jackson]
[?]
[Zwrotka 4: Konradziwo]
Obraz mam przed oczami jak jestem małolatem
Kilkanaście lat wstecz, razem ze swoim bratem
Miałem wiesz własny patent, sposób na życie, chciałem zdobyć księżyc
Choć portfel często pusty, bez pieniędzy
Mnie to nie dręczy bo mam ambicje i charakter twardy
Przyjaciół na prawdę wszystkiego wartych
Wspominam tamtych, z którymi spędziłem nie tylko chwile
Zdążyłem się z nimi zżyć, teraz profile czyjeś
Jedynie pozostało przeglądać zdjęcia
Stoją z rodzinami w szczerych objęciach
Dowody poczęcia
Jeden został sportowcem, drugi bankierem
Dla mnie talent dał Bóg, jestem raperem i tego nie zamienie
Mojej profesji, czym oddycham, co daje mi szczęście
Tym samym torem poprowadzę mojego następce
A ziarna czasu zarysują zmarszczki przy powiekach
Choć droga przed nami jeszcze daleka