Golin
Żaden Mesjasz
[Zwrotka 1]
Żaden ze mnie Mesjasz niczym Paul Atryda
Cały czas się wpinam, skurwysynem bywam
Ego mam za trzech, rzucało się jak Cerber
Czasem wystawi łeb, ale panuję nad czerwiem
Niezbyt się nadaje do życia między ludźmi
Samowystarczalny dążę do samodestrukcji
Trochę Ci to zajmie nim przebijesz się przez pancerz
Sam jestem ciekawy co wtedy we mnie znajdziesz
Moje stare grono jest niezatapialne
Nowych czasem wpuszczę, drzwi mam otwarte
Bardzo wielu ludzi jest mądrzejszych ode mnie
Nauka płynie wszędzie, głupiec z niej nie czerpie
Idę swoją drogą i nie rezygnuje z siebie
Wszystkie małe kroki połączą się w jeden
Podpisano: Golin, dwa tysiące dwadzieścia
Kilka moich przesłań, choć żaden ze mnie Mesjasz

[Zwrotka 2]
Lista moich błędów tylko się wydłuża
Kiedyś najłatwiej było skarżyć o współudział
Dzisiaj nie unikam ani lustra ani palca
Koryguje co się da, czasem nie wystarczy
Jebać stare zaszłości, zegar nie ma litości
Z każdą sekundą przechodzimy do historii
Ciarki mam na skórze, bo pamiętam to jak dzisiaj
Znaleziono Cię w mieszkaniu jak już nie oddychasz
Czas teraźniejszy, dla mnie nadal tam mieszkasz
Widziałem Cię ukradkiem i bałem się odezwać
Nigdy nie zapomnę Cię miałaś lat dwadzieścia
Nie umiałem pomóc, bo żaden ze mnie Mesjasz
Boli mnie to strasznie, ale żaden ze mnie Mesjasz
I do teraz nie wiem jak mogłaś to przećpać
Ziarenkami piasku rządzą podmuchy powietrza
Nie będzie już okazji, bo na zawsze odeszłaś