Chivas
Laleh
[Zwrotka 1]
Ona chce grass, żebym ogarnął coś jej
Nie ma takich szans i wyciąga LSD
Mówię spierdalaj, nie chcę naćpanych kurew
Ale z Ciebie cham słyszałem to od każdej
I zostaję znów sam, wolę tak, niż zrazić się
Pamiętaj proszę brat, weź uważaj z kim i gdzie
Rucham od tylu lat, nadal czysty jestem
A zdarzał się już szlauf, później nad tym myślałem
Za darmo, czy za hajs, jeden chuj jak będziesz chory
Czy to jest tyle wart, zanim wejdziesz byku pomyśl
Lepiej idź po prostu spać, z rana bez urwania głowy
Czy coś miała, wtedy jesteś już skreślony
Nigdy nie paliłem crack, we krwi mojej tylko promil
W sercu mój skład, nie waż się im krzywdy zrobić
Nie daj sobie pluć w twarz, obojętnie kto Ci grozi
Pojebany świat, ludzie o wszystko zazdrośni
Wielu ode mnie już brak, urwałem z hienami kontakt
Wciskam znów do dechy gaz, całe miasto się ogląda
Mordo uciekam od strat, bo to jest chujowa opcja
Ona cała w łzach, ale nadal jest i kocha
W wiadomościach stały spam, kurwa, byku płyta kozak
A ciekawe ilu z was ma jej fizyk, a nie w fonach
Kuzyn spogląda zza krat, już niedługo się z nim spotkam
Chuj z tym jaki miałeś start, ważne, że walczysz do końca
[Refren]
Czuwaj nade mną, laleh
Jeszcze zrobię ten sos, laleh
Jeszcze wejdę na szczyt, laleh
Będą doceniać mnie, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Czuwaj nade mną, laleh
Jeszcze zrobię ten sos, laleh
Jeszcze wejdę na szczyt, laleh
Będą doceniać mnie, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Czuwaj nade mną, laleh
Jeszcze zrobię ten sos, laleh
Jeszcze wejdę na szczyt, laleh
Będą doceniać mnie, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Czuwaj nade mną, laleh
Jeszcze zrobię ten sos, laleh
Jeszcze wejdę na szczyt, laleh
Będą doceniać mnie, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh
Laleh, laleh, laleh