Dudek P56
Bym zajechał do nieba
[Refren]
I niechaj płonie ten joint w moich rękach
Ja wiem, że wszyscy razem dotrzemy do miejsca
Tam, gdzie spokój rośnie na drzewach, na krzakach
Tam, gdzie z szacuneczkiem Polak traktuje Polaka
Wielu się modli o to, by się poprawiła droga
By odpadły ciężary, które ciążą na ich nogach
Od Boga oczekując farta i tego, co trzeba
Ja się modlę o to, bym na koniec zajechał do nieba

[Zwrotka 1]
Siemano wszystkim, znowu wjeżdża DDK
Jaki nawyk, taki nawyk, nie trzeba długo czekać
Póki żyję, dam wam to, co mam najlepsze
Wiersze, w co głowie tworzą pomieszczenie szersze
Mam nadzieje, że na koniec zajedziemy tam do nieba
Staniemy u świętych bram, pewności nam potrzeba
Mimo chleba, który wypłacany z dnia na dzień przy życiu
Człowiek wie co robić ma, jeśli wie sam dokąd idzie

[Bridge x2]
Jak chcesz żyć, skoro nie wiesz dokąd idziesz?
Powiedz jak chcesz śnić, skoro ostro namieszane w głowie?
Jak chcesz znaleźć drogę, skoro nawet jej nie szukasz?
Nie dam się skusić, udusić, podpisane Łukasz
[Zwrotka 2]
I szukasz drogi, z dnia na dzień jesteś wytrwały
Są dni bardzo kruche i te twardsze od skały
Są chwile, które mocy dały i te, co zabrały
Motywacje, niepotrzebna stacje, świat niedoskonały
Lecz chcemy iść, niech nie plącze się droga
Niech nigdy więcej w żadne gówno nie wdepnie ma noga
Dar od Boga to jest jedno, drugie weź go wykorzystaj
No a trzecie, jak przy kobiecie odnajdź swoja przystań

[Bridge]
I niech się niesie, tak po calutkiej kuli
Naprawi serca dobrym ludziom, kurwiska znieczuli
My podążamy w dobrą stronę, to dla Ciebie ziomek
Byś [?] odnalazł, które nazwiesz swoim domem
Chciałbym zajechać tam, chciałbym zajechać tam, chciałbym zajechać tam
Wszystkie spierdolone chwile szybko pod kran
[?] taki banał, lecz uspokajają stan

[Bridge x2]
Więc buszek, buszek, znowu buszek, buszek
Znowu zamknę się tu, znów złe myśli zagłuszę
Leci buszek, buszek, znów buszek, buszek
Bliżej nieba, z daleka od tego, co już nie ruszę

[Zwrotka 3]
Ziomek nie zmuszę się, by nie napisać tego
Wersy, co się składają prościej niż lego
To leczy
Próboję iść ku światłu, życie to nie tylko dżem
Zapracować na to wszystko człowiek musi, nie ma bata
Życie i gorzkie pokusy, nie tylko słodka herbata
Zapracować na to wszystko człowiek musi, nie ma chuja
I jak zapracuje, to na koniec krzyknie: alleluja!
[Refren]
I niechaj płonie ten joint w moich rękach
Ja wiem, że wszyscy razem dotrzemy do miejsca
Tam, gdzie spokój rośnie na drzewach, na krzakach
Tam, gdzie z szacuneczkiem Polak traktuje Polaka
Wielu się modli o to, by się poprawiła droga
By odpadły ciężary, które ciążą na ich nogach
Od Boga oczekując farta i tego, co trzeba
Ja się modlę o to, bym na koniec zajechał do nieba

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]