[Zwrotka 1: Dawid Obserwator]
Leci akcja Prima Sort, Obserwator jest od kopa
I miał być prima sort, ale ktoś ci wrzucił dopa
Robię to dla swoich mord, czy to styczeń, czy listopad
Jakieś kurwy kręcą aferę, spalę jak topa
Zamykam się na ludzi, a otwieram się na trackach
Często problemy tak grube, jakby odwiedzały Maca
Ale będzie prima sort byku, nie ma co płakać
Nawet gdy jebany los mi pokazuje faka
Spotkasz mnie w GSNB, gdzie wiele mi nie wyszło
Z tego miejsca, gdzie z ciemnej bramy chcę jasną przyszłość
Tu, gdzie parę marzeń prysło, ale prima sort poleci
Jeszcze naruchamy siana, nie ucz ojca robić dzieci
Chcę tylko prima sort, po to idą moje naje
Jara mnie prima sort, przy tej dziwce mi nie staje
I niе czaję paru rzeczy, może przez to najеbany
Może light jest chujowy, ale prima sort z membrany
[Refren]
Łojojoj, wita ulicy front
Wciąż liczą na nasz błąd, ale wjeżdża Prima Sort
Jak odpalamy lont, to membrana wybucha
Towar z pierwszej półki, którego właśnie słuchasz
[Zwrotka 2: Dudek P56]
Jak sumo wjeżdżam, zapamiętaj tą datę
Prima Sort, nadciąga burza, róża kuje życie zatem
Ciągle plącze się jak sieć, ludzie wewnątrz zaplątani
Spróbuj kurwa tu coś chcieć, sam se weź albo zamilcz
To moja nagroda Grammy, ciągle w uszach ta melodia
Dźwięk podwórek i ja za nim, prima sort, taki rozdział
Mi to elegancko pasi, pasi mi, a ty się głowisz
Prima sort, pierwsza klasa, na życie dalsze gotowi
Więc lecimy, helikopter w trasie, balasie
Szuje zawistne, pazerne mogą dostać po kutasie
Prima sort, tylko tak, życie tak nam jest pisane
Każdy z nas ma w sobie moc, dzisiaj leci przez membranę
Wiesz to brat, dziś bez strat, spróbujmy dotrzeć do domu
Prima sort, taki temat, więc powtórzę aż do zgonu
Wyprasowane nie zginie, czacha pęka, dalej wierzę
Że to we mnie jest na zawsze, tak jak jazda na rowerze
Nie inaczej, inaczej być nie mogło
Wytrzymam, jeśli chodzi o muzykę
Prima sort, sort prima
DDK i DDK, leci grom z jasnego nieba
Prima Sort, P56 Label, czyli jak trzeba
[Refren]
Łojojoj, wita ulicy front
Wciąż liczą na nasz błąd, ale wjeżdża Prima Sort
Jak odpalamy lont, to membrana wybucha
Towar z pierwszej półki, którego właśnie słuchasz
[Zwrotka 3: Epis]
To ciężki rozpierdol, jak w „Szklanej” Bruce Willis
To nie jest farmazon jak Prima Aprilis
Prima Sort, słyszysz wokale pierwszorzędne
Pierwszy lepszy łom nie na każdą gerdę
Dałem swe serce słuchaczom na płytach
Oni oddają swe siano w Empikach
Buja muzyka, szacunek mordeczki
Mnie wciąż buja bit, siadam do karteczki
Laleczki się stroją, pięć stów za godzinę
Nie byłeś pierwszy, więc pilnuj się synek
Dość tych landrynek, tu rap jest z podziemi
Zanim nawiniesz, to kurwa coś przeżyj
Mierzysz nas wzrokiem przez swój monitor
Podziękuj za niego lepiej rodzicom
Coś tam zakwiczą, gdy zwiesi się system
Nawet komputer na czarnej liście, beka
[Refren]
Łojojoj, wita ulicy front
Wciąż liczą na nasz błąd, ale wjeżdża Prima Sort
Jak odpalamy lont, to membrana wybucha
Towar z pierwszej półki, którego właśnie słuchasz
[Zwrotka 4: Vin Vinci]
To nie pierwszy lepszy sort, co jest na co drugiej mecie
Macie tyle procent pasji, że pozwoli wam odlecieć
Ja z hejterów robię przecier, zawistnym zamykam japę
Tyle wrażeń to wam nie da jakiś Sylwester z Polsatem
Zatem z rapem wyruszyłem nieco dalej niż podwórko
Boli wielu, że do celu prima sorcik, japa krótko
I trudno, się popłacz, zesraj, mi to lotto
Track nie wyjebał cię z butów, to możesz skoczyć przez okno
To nie twój przedział, wagon, a czujesz pociąg
Za pasję, którą kocham zabiję i dam się pociąć
Na marnych grajków mam grubo wyjebane
Rucham tracki bez przekazu i weteranem zostanę
Mówisz, masz, pięć minut, to zjebał ci się zegarek
Ponad 24h, to wychodzę poza skalę
Wbijam chuj, czy mnie lubią u was na podwórku
Wice wersa, jeśli mówią tam o braku szacunku
[Refren]
Łojojoj, wita ulicy front
Wciąż liczą na nasz błąd, ale wjeżdża Prima Sort
Jak odpalamy lont, to membrana wybucha
Towar z pierwszej półki, którego właśnie słuchasz