[Zwrotka 1]
Jest coś po dwudziestej, piszę nową zwrotę
Drugi tekst do trzynastki, małej garstki, wychodzę
Odpalam, maszyna mnie prowadzi i co widzę?
Chociaż mniej, jednak dalej wciąż tą samą znieczulice
Na rogu znowu psy spisują kogoś w bramie
Dalej syf, Boże pomóż, a ty odejdź zły szatanie
Chyba tak już zostanie, oko widzi wszystko
Powróży ci z ręki jakby co do czegoś przyszło
Jadę dalej, droga się nie dłuży wcale
Nawet jeszcze podkręcę, muzyką drążę skałę
Zmienia się wszystko w koło, jednak chyba nie wszędzie
Jedni nie muszą się starać, u innych jak los tak będzie
Teraz se myślę o tym, chcę posłuchać se miasta
Miasto jak miasto, normalnych ludzi garstka
Lecz miłość pozostaje i patrzę na to wszystko
To tu to się zaczęło, właśnie mi teraz błysło
Wspomnienia, gdzie świat się zmienia tu jak tylko może
Wczesne pokolenia chowane na dworze
Widzi jak czas tu leci, dzieci dorastają wokół
Tam, gdzie jest troszeczkę ciemniej, lekcja życia po zmroku
Tu z dziesiątego widziałem to wszystko z góry
Jakby świat był nasz, tlenu pod dostatkiem
I to codziennie witał nas Pałac Kultury
I to wszystko jak w obrazku, wewnątrz nie koniecznie faktem
[Refren]
Władza, kłamstwa, seks i dragi
Życie pędzi dla niektórych od uwagi do uwagi
Nasza kochana Polska, wszystkie miasta na pamięć
Jeden klimat o tym ten rap, polski rap zostaje
Wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie
I nie wiadomo już kto pod kim dołki kopie
Co kopie mnie? Konopie, wielu porobione gówno
Smakówa, ja dziękuje, nie zapomnij podziel równo se
[Zwrotka 2]
Jadę, się nie częstuję tym, co nie jest dla mnie
W pewnym wieku zrozumiałem, że białe może być czarne
Że wszystko w koło nie jest tak jak się wydaje
Ludzie żyją w jakimś filmie, zaglądają do bajek
Patrzę w lustro, patrzę w lustro, czuję, że siebie poznaję
Poznaję, więc tak ma być, a więc jadę dalej
Widzę mordeczki, zajeżdżam, pogadać chociaż troszeczkę
Niektórzy w tym momencie trzymają w ręku zawleczkę
Tu wszystko się może zdarzyć, melanż nie parzy
Niestety dziś prowadzę i mam jeszcze ważne sprawy
Z dzieciaczkami me weekendy, więc którędy nie wybieram
Nie muszę, wiem co mam robić, a więc się zbieram
Pozdro Pięć Sześć, droga prowadzi mnie gdzieś
Wysiadając bym nie wjebał się w kałużę
W drodze posłucham se rapu, dym na zewnątrz, garść się zmienia
I jest coraz więcej ludzkich wynaturzeń
[Refren]
Władza, kłamstwa, seks i dragi
Życie pędzi dla niektórych od uwagi do uwagi
Nasza kochana Polska, wszystkie miasta na pamięć
Jeden klimat o tym ten rap, polski rap zostaje
Wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie
I nie wiadomo już kto pod kim dołki kopie
Co kopie mnie? Konopie, wielu porobione gówno
Smakówa, ja dziękuje, nie zapomnij podziel równo se