Mata
CAMEL
[Zwrotka 1]
Ma na imię Kamil, a czuje się jak Albert Camus
Wieczorami, gdy Camele odpalone zapałkami, popija winami
Czasami z gwiazdami językiem tak samo jak on pijanym
Tu snuje plany
Snując się ulicami nocami chce mocno żyć
Dopóki dźwięk ołowiany nie zniknie razem z nim
W kolorze wielbłąda filtr mu kreśli dni
Dni mu kreśli w kalendarzu, no i oś symetrii
Płuca, dym, głowa myśl
Wszystko się w nim kłębi

[Zwrotka 2]
Płuca, dym, głowa, myśl
Wszystko się w nim kłębi dziś
A jeszcze gdy matczyna miłość chroniła te centymetry
Szukał głębi w tym a teraz, gdy parlament Europy
I gangrenowe gęby chcą ocalić mu byt
Ma swoją głębię i w tej głębi ma ich
Tak jak pisemne zwiastuny tej śmierci
Jak wszystkie inne rakowe te teksty
Jedyny co odstrasza go, to ten o impotencji
I 15,40, resztę pierdoli jak znak banderoli, z kraju Bandery przestępcy
Jak swoje w kolorze moczu tu zęby, jak to że im śmierdzi
Jak to ferrari co by kupił, gdyby rzucił na te 12 miesięcy
[Zwrotka 3]
I bez ogródek mówi, że mało lubi bez balkonów kawalerki
I bez ogródek mówi, że mało lubi bez ogródków kawiarenki
I te panienki, co im szluga nie umie odmówić
Potem się okazuje, że nie umieją mówić nawet dzięki
Jest panem życia i kurew, gdy odpala im z ręki
One są kurwami odzianymi w perswazyjno-kuse sukienki
Ich deficyt atencji, przysłaniają mu wdzięki ich piersi

[Zwrotka 4]
One to studentki, styl życia wielkomiejski
Vogue liliowe, trójkolorowe pieski, MK torebki mają
Mają wyjebane, wtedy gdy są tu pytane przez polaka robaka o kiepki
Mają wyjebane, gdy Enrique chce te cigarety, Enrique
Mają wyjebane, ale te miednice, stołeczne kurewki
Orgazmy, bletki, indeksy
Sesje, seks i durexy
A na kilka lat przed tym
A na kilka lat przed tym, ej
Szkoła, korki, korki, butelki