[Zwrotka 1]
Kiedyś nie mamy nic, a nigdy chcemy dać wszystko
Biegniemy tak samo jak nikt, wirtualna rzeczywistość
Nie oślepia nas blichtr, spalamy płomienie iskrą
Gdy nagi ubrany we wstyd, diabeł modli się w bistro
Piekło smutne jak cyrk serwuje odlot jak Heathrow
Wszyscy wolni jak krzyk, choć w ryzach trzyma ich Ziploc
Choć nic tam nie ma, to syf Temida ważyła na szybko
Plujemy na własny wstyd, bo wczoraj to nasza przyszłość
Zanim spadną gwiazdy dnia na beton lekki jak pióro
I zanim znów zawróci czas zapłaczesz, nic nie czując
Opadną ręce w górę, ty spadniesz, triumfując
Stracąc cały sens zrozumiesz, że się odnajdujesz gubiąc
Jutro wróci razem, nigdy z nikim tu za dłoń
Wszystko zapomnimy, w naszych sercach tylko szron
Zapomnimy wspomnień, przytulimy broń
Zabijemy się dwa razy tu: za dobro i za zło
[Zwrotka 2]
Znów rozmawiamy łzami, czujemy tylko ciszę
Gdy razem jesteśmy sami, spadamy wciąż coraz wyżej
Po śladach nowych dróg wracamy, co dzień donikąd
Zabawki jak oceany, topimy się tu z plastiku
Miłość kocha nienawiść, zawiść sukcesu romans
Masz ręce czyste od zdrady? Chodź, zabij mnie jak mnie kochasz
Przyjaźń czeka na przelew, susza dawno ma wylew
Prawda targuje cenę dziś za tego spektaklu bilet
Znam tego kontraktu deale, naszego paktu uchybień
Znów po omacku poznajesz prawdę, znasz jej zapach przez szybę
Wierzysz tylko nikomu, imienne czeki in blanco
Przeżyłeś tysiące kart historii, budzisz się z czystą kartą
Znowu gasi cię światło, znów noc nie daje ci zasnąć
Wczoraj wrócisz jak nigdy, jutro jest dziś, nie ostatnio
Znowu jesteś mną, ja tobą być zapomnę przypadkiem
A wszyscy wokoło tu chętnie poręczą, pomimo że nie byli świadkiem
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]