[Verse 1: Diox]
Mam coraz więcej ludzi w szeregu, którym stoję
Bez budżetów i klipów, bez VIP-ów robimy swoje
Ty kojarz flow, głos, styl, nie etykiety
Bo nie nawiniesz tak jak ci, którzy nie wpadli do pokiety
W tym Białas, Diox, Solar, Mesto i Hamas
Dawaj dolce, euro i wypierdalaj
Dawaj hajs i czyste fakty poparte
Gdy mam mic'a, moich ludzi, wciąż gram, carpe diem
[Verse 2: Solar]
Ludzie przekręcają fakty, by zdobyć pieniądze
Na szczęście pieniądze przekręcają ludzi
To fakty, wręcz nowiny radosne
Że łatwy hajs się przeciwko obrócił
Hajs na bounce, zawsze dobrze się wydaje
Rano się okazuje, że nie jest tak dobrze, jak się wydawało raczej
Gdzieś na planie, w plenerze
Bo się zmarnowało pracę w UK, myjąc talerze
FLP
Często wszystko jest przeciwko mnie
Ale moje serce jest wciąż tam, gdzie jego miejsce
I nie potrzebuję by-passu, by poczuć to tąpnięcie
Więcej ruszają się płyty, z ust strofy i wersy
Powiększony poziom zajawki we krwi
Pcha mój plan do przodu, nie paląc panewki
Od legala nie chcę czarnej nalewki
Jak każdy mam na nogach buty z betonu
Podziemie jest jak [???] przed wejściem do Pomatonu
Zawsze musi się znaleźć ktoś, kto ma pomóc
I podrzucić młot do niszczenia kanonu
Legal dla legala, weź spierdalaj
Ma być taki, żebym chciał do niego wracać
Żeby mi się zwrócił i to z czystym zyskiem
Ma być gorącą płytą, nie martwym dyskiem
Nie jest łatwo, ziom, kontakty są kluczem
Umiejętności to drugi plan, pierwszy - ludzie
[Verse 3: Lazy]
Dzisiaj Fakt, patrząc na kioskowe brukowce
Nie jest wart nic, a prawda zamyka się w Kropce
Ludzie płacą hajs za to, by dostać nic niewartą
Bzdurę powielaną na sto sposobów
Niech stanie miasto w ogniu, by zburzyć spokój
Szum informacji zniewolił nas tak, jakby nakryć siatką globus
To trans dla mas złowionych w sieć naiwniaków
Zbudowany z kłamstw, co uzależnia ich jak krak
Ja daję ziomkom w tekstach tylko suche fakty
Zbieram od ziomków propsy, lecz nikt nie chce mi za to zapłacić
Mi na tym nie zależy nazbyt
By zbierali mi na tacy, sam ogarniam swoje sprawy, koszę za to hajsy
Rap to ucieczka przed codziennością
Której fakty, ludzie, hajs lub ich brak cisną nas za mocno
A w życiu unikaj ludzi, hajs, robi unikat
Ten tekst traktuj jak fakt - czytaj "unikat"
[Verse 4: Białas/Solar]
[B] Ludzie chcą tylko hajs - to prosty fakt
Starcy zasługują tylko na prawy prosty, fuck
Koleżka dał za Ciebie słowo, Ty dałeś dupy zawodowo
A mówiłeś mi, że żyjesz zawodowo
I co? Zobacz, ile kurewstwa dookoła
Idę prosto i to nie nawiązanie do Sokoła
Swoimi ludźmi rozumiem się bez gadek zbędnych
Bo nasi ojcowie popełnili te same błędy
Może dlatego wolę atak od obrony
I nie muszę się wywyższać, żeby czuć się docenionym
Fakty, [S] ludzie, [B] pieniądze, [S] mikrofony
[B] W sporym skrócie to mój życiorys
Niektórych to boli, jak prawda wypowiedziana w oczy
Jak słyszysz, olej fochy, lepiej myślę, co z tym zrobić
Białas, Tylko Tłusto i w to grać
Ciągle daję ludziom fakty, ale gdzie jest moja forsa
[Verse 5: Mesto]
Mam puste kieszenie, a wrażenie odnoszę
Że spełniam marzenie, dokładając w cenie 3 grosze
Brzdęk, brzdęk, to zawsze słyszysz
Dźwięk, dźwiek, jak chcesz muzyki
W tym sens jest, porzuć te okrzyki
Bo nasz pęd to nie trend i ludzkie wpisy
Mam ludzkie nawyki, więc szukamy ładu w stadach
I spotkać w dobrym gronie, zamiast na Gadu gadać
W tych podkładach, Ty, pokładamy nadzieję
Z ludźmi na pokładzie zawsze się sporo nadzieję
To martwi, bo od matki słyszę skargi, że
Mój ziom ma ładny dres, ale to margines
I że łajzy, precz, a to zabawny tekst
Bo sam syn tylko ciągle mówi - "spalmy giet"
To autentyk, trzeba mieć pewności tupet
W tych kręgach, właśnie to jest kręgosłupem
[Verse 6: Theodor]
Pieniądze to beznadziejny plan, ale świetny sługa
A ja mam plan jak w tej całej klasie mieć udział jak Rockefeller
Choć kiedy stojąc na scenie, patrzę po ludziach
To myślę, że tu jednak nie chodzi o szelest
Że nie zadzierając nosa, kombinując jak każdy
Prawdziwość ludzi i ich dochody weryfikują fakty
Życie to rap wiodę, na HiFi potrafię walczyć
O swoje, swoich i o panie, co je w tłumie upatrzę
Nie chciałbym żyć jak grom ludzi tych przykutych do biurek
Szukających swego szczęścia wśród monopolowych półek
Nie chciałbym żyć tak, że głównym bohaterem mych snów był rachunek
A swą frustrację i zazdrość zwalać na ludzką naturę
Żyję w oparciu o subiektywny stos innego faktu
I nawet gdy pali brak hajsu, miotam książek do lombardu
Mam swój oryginalny patent jak pisać
I robię pieniądz z moimi ludźmi, rejestrując fakty z życia
[Verse 7: Diox]
Ja daję Ci te na wstęp, później i... o...
Dalej jak Xzibit X dobrze wiesz już kto
Nie gram base, choć chcę coraz więcej go na prędce
Rozpierdolę, co zarobię, mam tendencję
Hajs fruwa jak nad miastem ptaki pięka pięć na dzień
W rękach 1 l, nie pamiętam nic, i nie dzięki Jeden Osiem L
Mam fakty i ludzi, puste flaszki i kaca
Mija piątek, sobota. Ej Ty brat! Gdzie jest kasa?