[Zwrotka 1: RDS]
Mam jeden cel, jeden strzał i dwie opcje
Jak Siwy Dym wypłynę na dalekie wody albo się utopię
Czuję, opadam z sił, próbuję złapać drugi oddech
Brawurę mam we krwi, ona serce do walki porwie
W Zmowie, RDS, 1z2, jedziemy z wiatrem
Opór w dążeniu w tunelu widocznym światłem
W trasie kilkaset kilometrów samobójczych myśli
Jeden powód, by dojść do celu i wygrać ten wyścig
To my za szybcy i za wściekli
Dajemy z siebie sto na sto, choć ze zmęczenia opadają powieki
Odpięte pasy, gaz do dechy w zabójczym tempie
Żeby oszukać przeznaczenie
Ry, ry, ryzyko jest we mnie, szukam adrenaliny
Nie mogę żyć bez niej, krew rozsadza moje żyły
Obudź wrodzony instynkt, to Twoje 5 minut
W cieniu bloków, na scenie lub na ringu
[Zwrotka 2: 1z2]
Kto nie ryzykuje, ten nie ma, taka prawda
Chęć ryzyka tak jak pasja
To kształtuje nas, hart wzmacnia
Tracę wiarę we wszystko, wiem, że to minie
Ryzyko, znów czuję, że żyję
Zrozum, co daje nam tą siłę
Strach jest w nas po to, żeby go łamać
Wolisz żyć w snach czy wykorzystać zapał
Wyjść na przeciw, wygrać, przegrać
Umieć się cieszyć z życia, wiesz jak
Mam tylko chwilę, tyle, co nic
Czoła nie chylę, chcę dumnie żyć
Świadomy świata i jego wad
Chcę czerpać z zalet, póki mam czas
[Zwrotka 3: DDK]
Ryzykanci, jest ich mnóstwo jak plaga
Na całym świecie nie znają się, są niczym saga
Podobne style życia niczym ogromna rodzina
Ryzykujesz, zgarniasz wszystko lub o wszystkim zapominasz
Się zaczyna, stawiasz wszystko, wygrywasz, chcesz więcej
Przyzwyczajasz się do stylu, stres, spocone ręce
Tu coś zakręcę, jest, Ty, ustawka, nowy pomysł, nowa akcja
Podwójna stawka
Klatka - dla wielu ludzi życie jest jak kat
Dzieciaki pchają towar w wieku czternastu lat
Nie liczą strat, szary człowiek chce zarobić szybko
Zapewnić swej rodzinie byt, kozacką przyszłość
Z myślą nie ryzykujesz, nie zdobędziesz nic
Bez spontanicznych akcji możesz w miejscu tkwić
To złota nić, którą przerwać jest czasami warto
To Twoje życie, ziom, wybierasz jaką grasz kartą
[Zwrotka 4: Kosi]
Ej, więcej niż pewne, że będę robić to dalej
Nim stąd odejdę, zdobędę respekt i chwałę
Mam flow i polot, kolo, dumę i honor
Mam nieśmiertelne rymy jak Pono i Koro
Mam pełną gotowość, by znów zwyciężyć
Mój styl ścina z nóg tak jak wóda po sensi
To styl z miasta Wu, nasz wróg nie ma szans
Słyszysz klik, potem huk, znów punch zabójczy, patrz
Bo to H do I do P, H do O do P
Sprawdź J do W do P, Bielany reprezent
Czasem wpadnie gruby hajs non stop mam tu fejm
Kocham bity tak jak [?], a bity kochają mnie
[Zwrotka 5: Pękacz]
Jak zaczynam robić to, wszystko idzie na bok, moment
Czas Cię goni lub rozwija - to ryzyko zawodowe
Biorę rap w obroty, dobry stan i życiory
Raz, dwa, raz, to te koty, a Ty masz i pomyśl
Nie ryzykujesz, nie wygrywasz albo jesteś stratny
Wejdziesz do pierwszej jedenastki albo zamkną w szatni Cię
Nie wierz w akcje - historie z baśni
Gdzie przez was, których może wyłącznie zakpić
To jak zastrzyk z adrenaliny
Każde słowo to złoto warte tej chwili
Mierz wysoko, bo mogą ściągnąć Cię na dół
Czarne myśli to wyścig, w którym wygrywa złe fatum
Nie żal wack'ów, od lat w tym fachu
Pytasz na chuj, zostawiam, co najlepsze, bratu
Co najlepsze w tracku jakbyś o nas pytał
To parszywa trzynastka - liryka ryzyka
[Zwrotka 6: Miexon]
Powiedz mi, czy kiedyś czułeś, że ucieka z Ciebie życie
Powiedz, czy jak to czułeś, to myślałeś, że to minie
I czy jak myślałeś o tym, to myślałeś "nie przeżyję"
I czy to moment, gdy masz przed oczami życie
Które sprawia tylko wrażenia przykre, w sumie nie wiem
Myślałem tylko, by wstać i dojść do siebie
Mogę powiedzieć, że za ryzyko zawsze zapłacisz cenę
Nawet jak nie wiesz lub wiedzieć o nim nie chcę
Lub pierdolisz to po prostu, bo Tobie nic nie będzie
Nieśmiertelni chcący poczuć dotyk nocy, odbij
Jak nie chcesz poczuć zbrodni od tych
Co ryzyko wliczają sobie w koszty
Bądź tym, co kocha życie nie jak osły
Gotowi sprawdzić jak jest, wyłapać się kosy
Chuj wie, co chcą tym udowodnić
Grą vabank o życie, by stąd się odbić
Chcesz to zmienić, ej
Musiałbyś się chyba gdzie indziej urodzić, wiesz
[Zwrotka 7: Młody M]
Od M'a to potencjał na tych wersach
Wjeżdżam, sięga szara eminencja
Bogactwo nieliczone w dzięgach
Z dala S-klas bujamy osiedla
Ty, banan, myślałeś, że mnie na to nie stać
My tylko chcemy wygrać, pamiętasz
Nic się nie zmienia, jest coraz większa presja
Jedyna wiadoma to uczucia i śmierć, tak
Plany, lepiej nie mówmy o tym
Co Ty? Przewrotny świat, kochanek ironii
Ja w nieznane z butelką w dłoni, idę
Choć pochłonęła już tyle dobrych istneń
Nie jest łatwo iść swoim rytmem
Dużo wkładam, a nie wiem, ile wyjmę
Łatwo o tą pomyłkę jak patrzą wilkiem
Chłód, spokój i gotowość na bitwę
[Zwrotka 8: Fu]
Fu, teraz wjeżdża Szu, wjeżdżam kopem
Ile razy na złym terenie postawiłem stopę?
Serce wtedy mocniej bije, gdy zalane potem
Myślałem - "fart mnie olał, a wolność mnie opuści"
Ryzyko wzbudza emocje, łatwy hajs kusi
Tak jakbyś stał na krawędzi dachu wieżowca
Uderza adrenalina jak [?] prosta
Ryzykowna gra, która czasem bardziej wciąga
Ekstremalnie poker, hazard, hajsu rolka
Usiądziesz, zagrasz, już nie zejdziesz ze stołka
Ryzyko jest składnikiem życia, który daje dystans
Ja tu nic nie ryzykuję, tylko z tego korzystam
[Zwrotka 9: Łysol]
Ej, nie skoro świt, raczej koło południa
Wstaję, puszczam bit punche pisze pół dnia
Dziś wieczorem tańcze w pierw do EREM Studia
[?] ganje znów wracam do źródła
Mam Cię! Znów na mnie coś mówiłeś
Ty nie ucz mistrza bluzgać, dziś zamknij ten tyłek
Tych zawistnych leszczy powstaje lista
I kto sie na niej mieści, z miejsca dostaje liścia
Już nie chce o tym pieprzyć i mam do tego dystans
Ale mam spoko życie i nie chce byś je uprzykrzał
I kto by pomyślał czasem przyjaciel jest wrogiem
Ale nie w moim przypadku tu ryzyko jest zerowe
[Zwrotka 10: Cyklon]
Nierozłączny towarzysz, ulic ryzyko
Ryzyko celu - droga donikąd
Ryzyko, stawka większa niż życie
Ryzyko, zajawka nie bierze się znikąd
Ryzyko, w którym nie ma nic za friko
Ryzyko [?], na chuj Ci to
Ryzyko, jeszcze raz ryzyko
Ryzykuję, bo chcę, a nie muszę
To ryzyko, w którym masz czystą duszę
Te ryzyko pokaże, czy umiesz przegrać
Te ryzyko pokaże Ci Twój target
To te ryzyko, za które oddałbyś wiele
Te ryzyko łamie granice
Te ryzyko wyznacza nowe kierunki
Czyste ryzyko, nie uliczne porachunki
To nie pchanie towaru na kilogramy
Nieważne, czy duży, czy mały, ciosy nożami
Dziesiony, wałki, odpierdalanie braci
Zobacz, kto tu więcej zyska, kto traci
To wszystko znaczy Twój kierunek. Co wybierasz?
Twój wybór jest mały, a świat niedoskonały
Mówią, kto nie ryzykuje, nie wygrywa
Patrz, co robisz i jakie kusisz żniwa
Żniwa, przegrana czy wiwat
[Zwrotka 11: Głowa]
Czują to moi ludzie, gdy bieda zagląda w kierman
Gdy frajer się pruje, nikt nie stoi i nie brechta
Chcesz, podjeżdżaj, pokażę Ci takie miejsca
Gdzie ból rodzi gniew, nikt nie wie, co to klęska
Beat napędza, czyny idą za słowem
Nie czekam na gotowe, rap gra doba na dobę
Ty żyjesz kodem, to znasz zasadu street'u
Elegancko, po cichu, by se nie zrobić syfu
I nie ma zmiłuj, i nie ma, że nie miałeś wpływu
Zaświadcza o ryzyku plama krwi na chodniku
Nie wciskam kitu, tanich chwytów dla kwitu
To rap na Euroskalę, dla mnie właściwy wybór
[Zwrotka 12: Pils]
Nigdy zio se nie słodze, modzę to na tip top
To ostre milimetry, mi szczęki chodzą jak kopyto
To coś jak lastryko, podlane kselamitem
Grunt który kocham, choć to ryzyko
Ryzyko, kilka liter tytuł z krążka
I mój rejs, do przylądka nadziei
Ryzyko, adekwatne do celi
Ci co go nie podjęli, nic nie osiągnęli
Klapa lipa, brodzą w beznadziei
Przechyl kielich i gulnij to dna
To gra to wojna, na wszystkich frontach
Ta ryzyko, wliczam je w koszta
Zawsze jest to ale, mogę nie sprostać ale
To lepsze niż się poddać, przystopować spauzować
Bełknąć pas, pa na sikor
Masz czas, mówić zbyt duże ryzyko?
Masz czas , w miejscu stać?
A gdzieś ktoś tam, choćby za cenę bytu
Tworzy swoje meritum, zaryzykuj
To jak glock na pulsie, szok który kroi oddech
Czujesz to kłucie, nie poddaj mu się
Ryzyko ma być duże, jak cel to wszystko
Pokryć się musi, nie słuchaj ludzi
Chcą cie zagłuszyć, twój wewnętrzny głos
R igrek Z igrek, Dodaj KO
Jeden krok, wznieca iskrę
Reszta idzie, jak odpalony lont
[Zwrotka 13: Tomiko]
Ten smak to nie da Ci usnąć wszak
Nie chodzi tu o kolejkę górską, brat
Raczej w życiu znaleźć smaczek
Strach, ten rap, ten punche są jak bungee czy ścigacze
Podnosi tętno, poczułeś się Bogiem
Spokojnie, śmierć czyha za bokiem
To zgarnia sen z powiek, jakbyś podłożył ogień
Pod łoże, na który sypiasz co dzień
Adrenalina w żyłach
Ludzie wolą to niż alko, dziwki czy koks kirać
Trzy sekundy do Zetki
Sygnał karetki twarzą w twarz z wrogiem do pierwszej krwi
Ci co mają życiowe doświadczenie
Mówią, że bez niego nie żyje się tak przyjemnie
Że nie ma szans na glorię, aby żyć spokojnie
Trzeba iść na koniec świata za swoje