Malowanie na ścianie słowami
Konami by lepszej gry nie napisało
Ja wymalowałem właśnie wielkie siedem siebie
Trochę strach bo choć łotrem w snach
Bywam jak każdy boję się cyfrologii
Zniknąć nagle
Numerologii się boję
I własne siedem maluję
Księżyce knując spisek plują w brodę
Trochę strach heliocentryzm w ich lustrach
Niewieszczy zjawą siedmiu chudych lat
Rozbrat zaklęć
Rozdarte szaty gwiazd
Rozświetliły całe niebo już czterdziesty czwarty raz
Numerologii się boję
Księżyc zachodząc w głowe szepnął, że się spełnił czas
Zniknął nagle
Nigdy nie bałem się mówić
Przez to wielu mnie nie lubi
Nie bałem się mówić przyszedł czas
Teraz świat upomina się o czas
Upomina się o ludzi
Trochę dziwne, jakby to planował Spielberg
Przyszłość przecież można wywróżyć z kart
Ale jak ja się boję tak spraw
Może problem jest za trudny
Poznać wróżby, czytać z gwiazd
Klimat troche duszny
Nie ma jak oddychać jeszcze raz
Niemy strach błądzi w próżni
Nie ma słońca już od stu dni
Nie ma podstaw do nauki
Bo uboczne skutki wywracają obraz