[Ref.]x2
Na naszych osiedlach toczy się ta gra
Tu psy zabiły kogoś, ktoś zamordował psa
Zepsuta rzeczywistość, w oczy prosto piach
Ona wzięła dopalacze i weszła dziś na dach
[Verse I]
Masz info od rana, w Lidlu koks w bananach
386 mierząc w kilogramach
Wszyscy o tym mówią i tylko tym żyją
A ja pytam się policji, gdzie jest te 14 kilo
Tu pustki na kontach, zapytaj się ziomka
Stonka ciężko stąpa za głosem żołądka
Nikt tu się nie jąka, standard walka z cieniem
Wystarczą ci palce, nie dymasz z grzebieniem
Główny temat szelest, każdy niucha biznes
Weź zerknij do lustra, sam się czeszesz na pożyczkę
Ktoś dostał na pizdę, duma bardziej boli
Można stracić życie, już za puszkę coli
Szara ściana, plakat – plaża, palma, brat
To twoje jedyne jest okno na świat…
Wiesz po ile schab? Patrzysz w oczy dziecka
Więc kołujesz hajs, z głodu nikt tu się nie zesrał
[Ref.]x2
Na naszych osiedlach toczy się ta gra
Tu psy zabiły kogoś, ktoś zamordował psa
Zepsuta rzeczywistość, w oczy prosto piach
Ona wzięła dopalacze i weszła dziś na dach
[Verse II]
Ona psa kobieta, czyli zwykła suka
Tutaj chociaż oczyszczony to i tak toniesz w zarzutach
Ktoś naszczał do kufla, orient, wiesz pobudka
Tu pilnuj swojego, jeśli chcesz lepszego jutra
Historie położnej, jakby z pamiętnika
Czytaj – mała zaszła w ciążę, a mówiła że połyka
Dziś jej nie przepuścisz, w domu kręcisz młyn
Wyjebana z torby, w portfelu był PIN
Zły jak skurwysyn, nie chcesz świecić dupą
STS i kościół, żeby wszedł ci dzisiaj kupon
Z wiekiem odporność na ciosy tak ci bardzo spadła
A uczucia napływają do oczu i gardła
Milczące ulice, błędy łamią życie
Dość butelek bez dna, taa… w piwnicy robisz biceps
Już nie wierzysz w innych, nic tu się nie zmieni
Wyludnione piekło, całe zło na ziemi
[Ref.]x2
Na naszych osiedlach toczy się ta gra
Tu psy zabiły kogoś, ktoś zamordował psa
Zepsuta rzeczywistość, w oczy prosto piach
Ona wzięła dopalacze i weszła dziś na dach
[Verse III[
Psy nie czytają gry, nie jest w sumie źle
Przepełniona paka, skończy się na SDE
W domu zapalniczki, fajki, prasa, trochę mydła
Okradziony kiosk, wcześniej chyba był warzywniak
Na balkonie hamak, z drinem się odprężasz
Społeczniacy chodzą, jakby przemycali w dupie węża
Ten kto nie ma miedzi, pod blokiem na żerdzi
Przez próchnice wolno każdy dzień tu sobie cedzi
[Ref.]x2
Na naszych osiedlach toczy się ta gra
Tu psy zabiły kogoś, ktoś zamordował psa
Zepsuta rzeczywistość, w oczy prosto piach
Ona wzięła dopalacze i weszła dziś na dach