[Zwrotka 1: Pyskaty]
Ten czas leci non stop, szybciej niż concorde
I szybciej niż pożyczasz hajsy ziomkom
Szybciej niż vip czyści konto, tutaj rośnie dzieciak
Typ, który jeszcze wczoraj nosił wąsy z mleka
Szlugi na przerwach to dziś prawie przedmiot szkolny
(W szóstej klasie) to wstyd jak nie walić goudy
Małolaty chcą być jak Cameron Diaz
Choć ich głównym sprzymierzeńcem jest makijaż
Każda omija cię z daleka jeśli nie masz kaski
A już najlepiej bądź jak Blake z dynastii
Weź ją do kina, kup kwiatki
I koś hajs jak Pilot
To co, że twój jedyny ciężki hajs to bilon
Chłopcy chcą być jak chłopcy z ferajny projektów
Dziś studiują kodeks karny zamiast lektur
Chcą więcej seksu niż Hefner i sztuki jak Lil' Kim
Bo na bibach piętnastki to emerytki
Każdy jak bling bling chce być trеndy, to nie banał
Dziś ma do wyboru płuca, nos, kanał
A ten świat dla nas, to kat dla nas
Większego szpanu niе ma niż sztuka
Tylko szkoda, że Helena
Masz jedno życie dzieciak, nie patrz na tych co przegrali
Pokusa jest zgubna niczym seks z Bułgarii
Czy rozliczasz się PIT-ami, czy nie masz perspektyw
Życie to nie fiskus, nie licz na korekty (Wiesz dzieciak...)
[Refren]
(Jedno) Przypierają cię do muru
(Życie) To są ręce bez skrupułów
(Jedno) I gdy nie masz szans, gdy ucieka czas
(Życie) Próbuj przeżyć to życie bez bólu
(Jedno) Przypierają cię do muru
(Życie) To są ręce bez skrupułów
(Jedno) I gdy nie masz szans, gdy ucieka czas
(Życie) Próbuj przeżyć to życie bez bólu
[Zwrotka 2: PiH]
To nasze czasy dzieciak, armagedonu bliskie
Zerknij do prasy, tu fakt wyprzedza fikcję
Chcesz poznać szybko życie, przyciskasz nos do szyby
Tak jakbyś wkładał rękę w ogień, parzy to, co widzisz
(Raz) Koleżka przyniósł fant, znów był jakiś włam
(Dwa) Na rogu w biały dzień dillują złudzeniem w snem
(Trzy) Ktoś wiesza się, stresogenna praca
(Cztery) Ciężka noc za dużo dostaw zmęczona wraca
(Pięć) Puściły nerwy to płacz słyszę czy śmiech
(Sześć) Kogoś ciągną z domu do suki – pech
Czysta prawda, a nie niewypowiedziane kłamstwa
Liście nie hajs na drzewach, na plecach oddech miasta
Krajobraz stały, szary, hałas za oknem
To nie klucz ptaków to policyjny helikopter
Wolność za błąd za marsz pod prąd, sąd – nasz dom
Gdzie AIDS umoralnia bardziej niż ksiądz
Gdzie nastolatki z wózkami zalane przez męty
Ojcostwo nieznane do dna przepite alimenty
Na te odmęty, nie mów, że On patrzy z góry
Lub powiedz to tym, których grzeją kanałów rury
Masz serce dla ludzi czy jesteś zły z natury
Nie oszukasz losu, choćbyś myślał, że masz sposób
Król spada z szachownicy, zrywasz się o świcie
Tym razem to zły sen, pamiętaj – masz jedno życie
[Refren]
(Jedno) Przypierają cię do muru
(Życie) To są ręce bez skrupułów
(Jedno) I gdy nie masz szans, gdy ucieka czas
(Życie) Próbuj przeżyć to życie bez bólu
(Jedno) Przypierają cię do muru
(Życie) To są ręce bez skrupułów
(Jedno) I gdy nie masz szans, gdy ucieka czas
(Życie) Próbuj przeżyć to życie bez bólu