O.S.T.R.
Sentymentalnie
[Intro: OSTR]
Ej, sto dwadzieścia!
Chciałbym sprawić, żebyś chociaż przez sekundę poczuł się tak, jak kiedyś!

[Zwrotka 1: OSTR]
Chodź, zabiorę ciebie w podróż do świata bez smartfonów
Gdzie jak chciałeś z kimś pogadać, musiałeś go zastać w domu
Chudy, pryszczaty, jak Gollum, w pompie miałem imidż
Ziomek, Nas dał mi Illmatic, wiedzę czarno-białe ziny
Zgrywane klipy z Vivy, Yo! MTV, Atomic
To z tych czasów, gdy Youtube'a zastępował magnetowid mi
Nie myśłałem, jak zdobyć szczyt, nie starczało mi godzin by
Spróbować każdej drogi dziś, mogę dać tobie dobry tip
Wbijaj do mnie na domówkę
Tylko zostaw dzieci teściom, będziemy chlać wódkę
Będzie susz też, szykuj się więc na ucztę
Nie umiesz pić, to ucz się
Proste BHP, by ryj nie szorował po szutrze
Dla tych, którym praca kradnie z doby dziesięć godzin
I tych, co latają z ziołem od drzwi do drzwi jak Jehowi (e!)
Siema, siem, tu sami swoi, z TOD po Illinois
[?] lepkie szczyty w dłoni, nie da się nie lubić Łodzi
Trzeba ustalić dress code
Powrót starej szkoły, stylówka jak baggy, retro
Będzie taki wpierdol, że jak już myślę o tym
Kocham takie soboty, właśnie takie soboty
[Refren: OSTR]
Wpadaj do mnie na domówkę, ziom, ziom
Nie marudź, życie jest zbyt krótkie, chodź, chodź
Zapomnij o problemach, świecie skąpanym w ogniu
Wbijaj do mnie, to zabiorę cię w sentymentalną podróż
Wpadaj do mnie na domówkę, ziom, ziom
Nie marudź, życie jest zbyt krótkie, chodź, chodź
Zapomnij o problemach, świecie skąpanym w ogniu
Wbijaj do mnie, to zabiorę cię w sentymentalną podróż

[Zwrotka 2: Eldo]
Zaprosił sto osób naraz, kto tam by się oglądał
Oszaleje stara, w tydzień tego nie posprząta
Ambaras to dla nas ot, szósty dzień tygodnia
Jest dziewięć siedem, ja piszę swój Edytoriał
Pełno kreacji w mózgach, słowa ważyły w ustach
Moc miały ustaw i zmuszały do reakcji na nie
Krzyczały, stawały do konfrontacji
Oni "Dark side of the Moon", ja "Son of the Blue Sky"
A dziś wiem więcej, ile znaczyły te chwile
I mam farta, dzisiaj przeniosę się tam na chwilę
Kilka wspomnień na slajdach, ja z nią na Freitag [?]
Pierwszy koncert, jedziemy w czterdziestu na jeden bilet
Zeszyty pełne warszawskich opowiadań
Nie jestem sam, bębny grają w tle życia nadal
Przychodziło łatwo, szalony flow jak Sonny Cheeba z Camp Lo
Wszystkim jedna miłość, wiesz, One Love
[Refren: Eldo]
Wpadaj do nas na domówkę, ziom, ziom
Nie marudź, życie jest zbyt krótkie, chodź, chodź
Zapomnij o problemach, zrób trochę hałasu
Wpadaj do nas, mamy wehikuł czasu