[Zwrotka 1: Jeżozwierz]
Pokryty skorodowaną stalą, ile jeszcze? Pytam
Ile wytrzymam wyzwań, kiedy pierdolnie psycha
Płyta z płyt sypialni, we szkle, to nie trawnik
To sens pracy, ster prowadzi, czy wystarczy?
Czy pierdolne o ziemie wszystko co dotychczas
Zrobiłem na płytach, spakuję się i bywaj
Smakuje tlen skrzyżowań, smaruje hajs za towar
To wegetacji obszar, mieszkańców w tych kapotach
Co pamiętają pewex, baltone lub korone
Dziesięciolęcia w komie, to nie sweet komcie ziomek
Słodkiego, miłego życia, to tylko linijka
Więc lepiej się przyzwyczaj, przywitaj mistrza
Choć wjeżdżam w przedział retire
Tu szybciej leczy liczba, beztroska bywa chwila
Nie chcesz wyrzygać życia, dom, drzewo, syn, proszę
Patrzysz na stół w kieliszkach, znowu to samo, co jest?
[Zwrotka 2: O.S.T.R.]
Oddałem życie tej grze
Serce, kręgosłup, płuca, umysł, dziury wypalone dymem przez hen
Pytasz, czy widzę gdzie kres, podróży - ile jej jest?
Zanurzyć chwilę w te kilka liter, aż ożyje dźwięk
Chcesz to powtórzyc jak sen, seans filmowy, czy seks
Sekretów nie ma, nie miałem nic, tylko ten jeden cel
Przeszłość nie wróci jak Mer, mentalnie uwolnić się
Problemów dosyć, rozwaliłbym bloki, (?)
Do góry jak Carter
Widzisz, powiedziałem Ci, że mam twardy charakter
Żebrania, grania na ulicy, protogena z hypem
Po realizacje wszystkich planów, nierealnych pragnień
Dziś dzieci moim skarbem, nie przeminę jak Scarlett
Nie ważne ile mam, auto buff, pilnuj wyobraźnię
Kiedyś gralismy w kapsle, trase osiedlowym parkiet
Pamiętam skąd pochodzę, od zawsze na zawsze