O.S.T.R.
Boże igrzysko
[O.S.T.R.]
Wokół codziennych spraw
Gdy los wymaga więcej niż by chciało się dać
Bo czas ucieka prędzej niż
Można by przypuszczać
Nabierz wody w usta palancie
Czujesz się zbyt pewnie?
I tutaj mam cię
Gdy droga życia kręta jak w slalomie gigancie
Gdy szczerość innych mdli (blee...) jak wielkie żarcie
Ilu odpadło na starcie przybitych do wózka
Uzależnionych od ludzi jak od wiatru żaglówka
I gdzie tu czułe słówka?
Jak życie nie rozpieszcza?
Jak matka w zakłamaniu robi z syna leszcza
Nawet gdyby wrzeszczał nikt go nie usłyszy
Bo kto , no powiedz kto z ułomnym się liczy?
Pogrążony w cudzej dziczy
Gdzie los ćwiczy swe sztuczki
Nikt nie chce skończyć w stylu Kukuczki
Spadając w dół będąc u szczytu blisko
Tak toczy się co? co? Boże igrzysko
Człowiek zbity z toru
Bierze udział w karambolu
W świetle reflektorów spraw wymagających honoru, poświęceń
A los chce więcej i więcej
Zamknij skurwielu pysk
Słuchaj, bo to o ucieczkach w marzenia
Z czterech ścian domów dziecka
Ludzi skazanych na siebie samych
W cierpieniu których wszystkie troski
Streszczają się w milczeniu
W cieniu innych , zwinnych w przechwałkach
Bo mających dom rodzinny, (schron) i obca im walka
Dla kawałka miejsca w którym jest szczęście
Nie mając bliskich
Będąc dwóch kółek więźniem
Prędzej prędzej czas goni Szybciej szybciej
Jest okazja!
Chwila ciszy którą narzuca wyobraźnia (cśś) I Jest plan
Jak wydobyć się z bagna
W którym nie będąc twardym szczęścia nie zazna nikt
Na nic wciskany kit
Na nic tysiące płyt platynowych
Gdy wszystko to co człowiek ma przed sobą to schody (to schody)..
[Red]
(Bob ya headz bob ya headz)
[O.S.T.R.]
(Ej, yo, ta dla Piotrka Jaskina, Tak tutaj, ta historia się zaczyna, Obóz T.A., O.S.T.R. solo. Ta, ta, ta.. Bob ya headz!)