O.S.T.R.
Ratuj Się, Andrzej
[Zwrotka 1]
Po pierwsze – nie dla sprawy
Po drugie – nie dla policji
To ni Miami lat 80
Raczej Brudny Harry
Smród potu i szlugów w szatni, gdzie nie można palić
Polskie złote za dowodem, nie kurwa dolary
Znowu musisz kiepy wrzucać nam do umywalki
Aspirancie Andrzej, kurwa

[Zwrotka 2]
Za co nikt nie mówi na was wcale, policjanci
Na każdej demonstracji, kaci przedłużeniem pały
Pokaz siły i odwagi prosto zza odznaki
Widzę jaki jesteś słaby, więc mi pryskasz gazem w gały
Nie bugatti, zapach prady, z gazety ferrari
Zaraz obok zdjęcia Shazzy, mcdonaldy w trakcie zmiany
Koks, woda, burdele i wzdłuż trasy drogowskazy
Ile z nich kurwa rozumiesz, że pozbawiasz ludzi kasy
Tobie państwo, lub za sprawy komuś zawsze będą płacić
A ty jedna z ludzkich twarzy, możesz tu piracić, jak nikt
Interpretować fakty, podrzucać samarki
Do kieszeni bokiem fanty, wpisali mniejsze działki
Co znaleźli gdzieś u brata co się dobrze znał na ganji
W czwórkę wpadli uzbrojeni na mieszkanie babci
Powiedz panie Gandhi czym się przy tym napady
Czy to właśnie takie czyny, tylko bez legalizacji
[Refren]

[Zwrotka 3]