[Zwrotka 1]
Ziom, to nie disco laserów jak Liber
Poznaj ekipę, witaj na smutnej płycie Szef to Lucyfer
Mówiłem kiedyś o nim
To ten co rozpętał Pruszków kontra Wołomin
Od nazw znajomych bije strach
No co jest ziomy? To jest czas by się bać Wszak mam krzak i hak
Jak go wykorzystać Bo ludzi zabłąkani są w swoich misjach
Ambicja ich niszczy, jak to przy ambicji
Zaczyna się na dzieciach kończy na policji
Jebać ją, sprzedać sł-owo To jak dać wygrać wrogom
I koszmar startuje na no-wo Polski
Rap fach mój obok brat zbój Podbijamy świat
Tu podobno na tym setki szuka hajsu Nas dwu ja plus gra
W chuj szmat dróg
Do przebycia Dzisiaj tyle chce od życia
By trzeszczało na płytach
[Zwrotka 2]
Choć wszystko na poważnie, to nic na serio
Teren tez zrównam z ziemią, nie pierdol
Wiem że przez co każdy przeszedł
Zwycięstwo jest elementem gry, mi wszystko jedno
Nie jestem All Star, nie zna mnie Piotrkowska
Ja znam ją i chyba może tak zostać
Pomożesz jak dotrwam, po tym egzaminie czy z nożem się spotkam
Co podany za ile miałbym wbić do środka
To na czym płynę to jest ta klątwa
Mam wciąż to samo imię Idę po koktajl
Znaczy lód , wódkę , cytrynę ŁDZ polska marka, wali Soplica po karkach
Bilet mam tam gdzie winem w dzbankach Winę
Tu opowiada historię przy Ginie Łódź w dziedzinie Łódź
Szczęścia głód Wzrasta znów
Patrz co Bóg wspak co mógłby dokonać
Dla służb co po nas rwą
Choć za mały iloraz nie pomaga im złapać wciąż nas
W sercu Matka Boska, tak jak było zawsze
2004 Tabasko jak nie, na miasto patrzę
Czas wypływa przez okna Czas znaczy hajs
Znaczy masz od życia kopniak Coś jak konopia
Non stop na ośce Z dala od życia, gdzie w ruch idą łokcie