O.S.T.R.
01:58
[Zwrotka 1]
1:58 znów nie mogę spać
Jakbym miał gwałcić zabijać podkładać ogień w snach
TV lecę po kanałach pieprzona insomnia
Z kamerą u Kardashiana myślę kurwy mają rozmach
Czas jak wielki szu nie żyje
Morduje go co dzień bo przewalam je na chwilę
Gdzie jest diler nie wiem ile wziąłbym byle tylko zasnąć
Oczom zapewnić relaks chodzi mi o odpoczynek nic ponad to
Łódź jak pierdolone campton
Afery rozkminy wpływy osiedlowe bagno
Gangi hajs z amfetaminy długi gry losowe szansą
Biznes pewny niczym skok z podartym
Spadochronem na płonące miasto
Znam to dobrze jak smak pieniędzy z bezprawia
Niczym sztukę działkowania koksu by żenić na gramach
Myśli przerywa reklama przekaz podprogowy działa
Kurwa mać nie mogę spać no i znów przełączam kanał

[Refren]
Kiedy jest noc to odczuwam ten stan
I jak na złość znowu nie mogę spać
W oczach rodzi się insomnia
Kiedy jest noc to odczuwam ten stan
I jak na złość znowu nie mogę spać
W oczach rodzi się insomnia
[Zwrotka 2]
Kolejna zarwana noc
Czuje niepokój w środku
Jakby rozsądku przemawiał głos
3:21 w lustrze nie poznaję siebie
Morda zombie wzrok co błądzi
Jak jehowi od drzwi do drzwi za zbawieniem
Jestem swoich paranoi więźniem
Bezskutecznie szukam rozwiązania jakby błądził we mgle
Za oknami osiedle widok ciemny jak vader
Już dawno przestały działać na mnie tabletki nasenne
Jak patrze na ten obraz to wspomnień mi nie brak
Tuż za rogiem kiedyś oberwałem nożem między żebra
Zaraz obok pierwszy skręt na cztery głowy
Czternastoletnie ziomy byliśmy jak rottweilery bez kontroli
Wypuszczeni z niewoli co drugi królem życia
W klatce obok każdy kończył na córce hydraulika
Nie licz na powtórkę dziewczyna nie żyje
Ćpała tyle żebyś dziś znalazł w jej żyłach heroinę
W telewizji kiler przerywa nostalgię
Znów się kładę na kanapie liczę że za chwilę zasnę
Jak kukuczka odpadłem nawet nie wiem jak brat
W głowie napierdala alarm wstaję parzę 11:00

[Refren]
Kiedy jest noc to odczuwam ten stan
I jak na złość znowu nie mogę spać
W oczach rodzi się insomnia
Kiedy jest noc to odczuwam ten stan
I jak na złość znowu nie mogę spać
W oczach rodzi się insomnia