Zeus (POL)
Słyszę wycie syren
[Zwrotka 1]
Straciłem dla ciebie głowę
Gdy wlałaś mi słońce do serca
Pierwsze miłości są wyjątkowe
Dlatego nie mogą przetrwać
Gdy zaczęliśmy, to wciąż byłem chłopcem
Co ci się zakradł do wnętrza
Pod koniec wciąż byłem chłopcem, nie kandydatem na męża
Nie rozumiałem, jak mogłaś wyjechać i zostawić mnie tutaj
Szukałem lekarstw i szedłem na melanż
Ty też znikałaś gdzieś w klubach
Za dużo rozmów o lękach i kto tu komu nie ufa
Gdy się to ziarno zasiewa, ciężko je z głowy wypłukać
Była głucha noc, a ja byłem już ledwo przytomny
Imię twoje wypowiadał głos, ale nie twojemu podobny
I rzuciłem cały świat na stos
Bo już czułem, że dla mnie się skończył
Pewnych zbrodni, chociaż mija czas, nigdy się nie zapomni
Zabrakło odwagi, by spojrzeć ci w oczy
Gdy pociąg nasz wrócił na tory
Żyć z wyrzutami i strachem wolałem
Niż zobaczyć raz jak odchodzisz
Do końca się zarzekałem jak wszyscy, co tracą tak związki i domy
Pędzą strażackie wozy, lecz już jesteś spalony
[Refren]
Słyszę wycie syren
Znów do pionu mnie to stawia
Wszystko idzie z dymem
Znów rozbijam łeb na skałach
Słyszę wycie syren
Znów do pionu mnie to stawia
Wszystko idzie z dymem
Znów rozbijam łeb na skałach
[Zwrotka 2]
Ty mnie chyba kochałaś
Ja na początku cię chyba też
Z czasem się wycofywałem
Lecz nie chciałem w zasięgu wzroku mieć łez
Sztuka zrywania, owoc tak zabrać, by przeżył krzew
Nigdy nie byłem za dobry w relacjach
Pewne się skończyć musiały źle
Waga mojego ego to heavyweight
Ale latać wciąż mi się marzy
Twoja skóra była biała jak śnieg
Wnętrze jak skład porcelany
Chciałbym móc wierzyć, że wyszedłem z niego
Też konkretnie poobijany
Lecz prawda jest taka, że wziąłem, co chciałem
A resztę potłukłem o ściany
Nie byłem lepszy od tamtych, a obiecywałem być inny
Im bardziej się dla mnie starałaś
Tym bardziej nie chciałem być winny
Tamta pisała, a tamta mnie wciąż zapraszała na drinki
By obietnicy nie złamać, rozbiłem nas na drobinki
Gdy za dzieciaka chowaliśmy w krzakach
Twój Weekend czy inne wampy
Każdy z nas marzył, że zmienią się w takie te z klas koleżanki
Gdy otworzyły się bramy, to dla wielu do zguby
Nad łóżkiem Piotrusia Pana krążą same sukkuby
[Refren]
Słyszę wycie syren
Znów do pionu mnie to stawia
Wszystko idzie z dymem
Znów rozbijam łeb na skałach
Słyszę wycie syren
Znów do pionu mnie to stawia
Wszystko idzie z dymem
Znów rozbijam łeb na skałach