[Zwrotka 1: Komar]
Bliżej mi do trzydziestki i chcąc nie chcąc pamiętasz
Że miałeś więcej siły kiedyś niosąc swój kalendarz
Wiesz dziś dokąd zmierzasz a kilku z naszych bliźnich
Znalazło swą rodzinę w krainie zielonych nizin
Słysze zegar, czas pakować swoje bagaże lecz
Tam gdzie jest mój dom są fundamenty z marzeń
Dom moich skojarzeń bez tynku na drodze
Pustej ściany z resztkami porcelany na podłodze
Żyjąc tu słońce nie raz nas oślepiło
Gdy staliśmy nad brzegiem sięgając wzrokiem horyzont
Czułem grunt i wzrok ludzi co żyli czymś więcej niż
Beztroskie dzieciństwo i czułe rodzinne miejsce
To coś więcej dla nas niż wyszukane słowa
Gdy doceniasz ludzi, których potrafisz objąć w ramionach
Wciąż słysząc głos, głos rozkładanych torów
Planów i decyzji głos tysięcy sporów
[Zwrotka 2: Jinx]
Znów stoję w miejscu i znów spływa pot po skroniach
I szukam sensu w plamach krwi i na własnych dłoniach
Ona już nie jest moja gdy wiatr unosi swąd
Jak długo będę patrzył na czerwień swych rąk
Mam własny kąt gdzieś daleko stąd lecz nie wiem
Czy opuściłem dom czy też odszedłem od ciebie
Miasto zarosło gniewem nienawiść oddała soki
Krople moich łez nadal spijają bloki
Nad głową wiszą obłoki, chmury, burze i sztormy
Za pleców kroki czynią mnie niespokojnym
To obszar wojny, widok miejsca po bitwie
Dla słabiej utalentowanych niż pan Ripley
Nigdy stąd nie zniknę, zmierzam donikąd
Szanse mam zbyt nikłe aby zdobyć Kapitol
Oddaje się nawykom żyjąc cierpieniem innych
Przekraczam Rubikon wciąż będąc naiwnym
[Skrecze & Cuty: DJ Perc]
Czas mija w walce, o lepsze życie coraz prędzej
Jak tu żyć sam, sam sam najlepiej wiesz
Nie ma przebacz, jak chcesz umierasz
I tak przysypie nas wszystkich ziemia
Czas mija w walce, o lepsze życie coraz prędzej
Jak tu żyć sam, sam najlepiej wiesz
Dokąd zmierzasz?
I tak przysypie nas wszystkich ziemia
[Zwrotka 3: Jopel]
Choć podpowiada instynkt, bliższy od rozumu
Ty to nie typ szachisty, nie przewidujesz ruchów
Dziś żywej duszy bliskich brak, jak na przekór
I musisz żyć z tym wszystkim sam, na bezdechu
Nie obiecuj sobie za wiele
Jak nie obierasz celu sam stajesz się celem
Ludzi szereg, szarych jak ty sam zobacz
Dobrze zna drogi przebieg, ale nie wie gdzie droga
Pogoda dla bogaczy, wiesz co to znaczy?
Niejeden nie podołał - bogaty w straty
Los trzyma nas w ramionach, dusi jak szmaty
Nie zwracaj się do Boga, On tylko patrzy
Gdy stojąc na przepaści, tłamsisz w sobie ogień
Chcesz szukać śmierć dla śmierci marny z ciebie złodziej
Współczucia już nie zwędzisz tym sposobem
I nie chcesz tego wierz mi co inni życzą tobie
[Zwrotka 4: Chada]
Każdy kolejny dzień karze oczy mi mrużyć
Zostawiony na pastwę wiatru podczas burzy
Jak kolec róży rodzę się, żeby zranić
To co mogło nas cieszyć pozostało za nami
Choć tyle już przeżyłem, długa droga przede mną
Pieniądze i wartości dziś zamieniam kolejność
Wciąż szukam ukojenia pośród kartek i wersów
Już starczy noży w plecach no i sztyletów w sercu
Głos miasta mówi zabij w nocy czuwają gwiazdy
Ja w sidłach tego sztosu śmierć wyminąłem na styk
Już wiem którędy idę, smutek układam do snu
I życzę Tobie ziomuś weź w porę też się ostudź
Taka już kolej rzeczy urywki z życia bledną
To co mnie przerażało dziś staje się komedią
Szarość pustych oddechów mówię głośniej niż zwykle
Jak ufasz naszym słowom to weź to ziomuś przyklep!
[Skrecze & Cuty: DJ Perc]
Czas mija w walce, o lepsze życie coraz prędzej
Jak tu żyć sam, sam sam najlepiej wiesz
Nie ma przebacz, jak chcesz umierasz
I tak przysypie nas wszystkich ziemia