[Refren: Cornolio]
Tak wiele razy obiecałem ci coś
Dziś znowu ten nabój wycelowany jest w skroń
I może tak lepiej, po prostu lepiej będzie
[Zwrotka 1: Cornolio]
Chciałbym zmienić się naprawdę i mówić samą prawdę
Choćby jej konsekwencje były już nieodwracalne
Wszak tego pragnę więc zaufaj mi proszę
Choć doskonale wiem ile razy cię zawiodłem
Nie jestem tym kogo pokochałaś dawniej
Bo sam już kurwa nie wiem czego tak naprawdę pragnę
Wiesz? Nie policzę ile razy usłyszałem
Za ścianą twój głos mamo. I żałowałem
Tego jaki kurwa jestem, pamiętam to wciąż
Jak każde z moich słów musiał słyszeć cały blok
(To...) to jest tak bliskie choć mijają lata
To tylko z mojej winy nadal trudniej nam się gada. (Wiesz?)
Nie masz pojęcia jakie to jest dla mnie ciężkie
Bo właśnie tylko tobie zawdzięczam to gdzie jestem
I Panie Boże proszę tylko łamiąc ciszę
Oddaj jej w zdrowiu co zabrałeś swoim życiem
[Refren: Cornolio]
Tak wiele razy obiecałem ci coś
Dziś znowu ten nabój wycelowany jest w skroń
I może tak lepiej, po prostu lepiej będzie
Gdy zniknę stąd, po prostu odejdę
Tak wiele razy obiecałem ci coś
Dziś znowu ten nabój wycelowany jest w skroń
I może tak lepiej, po prostu lepiej będzie
Gdy zniknę stąd, po prostu odejdę
[Zwrotka 2: Haju]
Odpalam browar i chowam pod blat wszystkie klęski
To nie pora na morał brat i płytkie teksty
Ani słowa o dołach sam przemilczę setki
Wolę olać, no bo zdołam pokonać śliskie ścieżki
Zbyt wiele razy blokowały, obniżały pułap
Rozważania co by było, gdyby, akurat
Zwykła zamuła, już nie kumam i nie chcę kumać pewnych spraw
I setny raz rozpruwać ciężki fakt, odmulam, wierz mi brat
Nie rusza mnie to samo co wtedy
Chcę celebrować i wierzyć
Zbyt wiele razy te fazy zabrały mi luz
Nie pozwalały mi marzyć, a dały na puls i zwalały z nóg
Walczyłem falami słów i falami nut
Setki starań, by tu stać i brać życie na już
Po co rozważania mi tu, wchodzę bez wahania, bez tchu
Nie liczę dni, godzin ani minut
[Refren: Cornolio]
Tak wiele razy obiecałem ci coś
Dziś znowu ten nabój wycelowany jest w skroń
I może tak lepiej, po prostu lepiej będzie
Gdy zniknę stąd, po prostu odejdę
Tak wiele razy obiecałem ci coś
Dziś znowu ten nabój wycelowany jest w skroń
I może tak lepiej, po prostu lepiej będzie
Gdy zniknę stąd, po prostu odejdę
[Zwrotka 3: Stochu]
Znów doszedłem gdzieś, znów poddałem się i znów od nowa
Znów przejechałem się, znów czuję ten gnój do kolan
Próbowałem zmienić się, rzucić szlugi - znów porażka
Znów lubię upić się od wódki - grunt to walka
Obiecuję, okłamując siebie sam nie tylko
Siebie i ciebie i was i nas i ścieżkę znajdę inną
Jestem draniem "idź stąd" - mówią, ale wyjść stąd trudno
Słowa giną mówiąc - "mamy właśnie blisko tu dno"
Brałem udział w wyścigu - w ciemno po hajs
A mam drobne, dalej gonie ten peleton od lat
Takie polskie po polsku to ciężko żyć lekko brat
Takie proste po prostu to wezmą ci prędko. #hajs
Próbowałem coś naprawić bez skutku
Wiele panien miałem, które potrafiłem ranić bez trudu
Ona jak nikt bez cudów, bez cukru, bez pudru
Kocha mnie, dzięki niej kocham ją, bez skrupułów