Paluch
Metaliczny
[Cuty: DJ Gondek]
Tu nie ma granic, gdzie duchowy rynsztok
Popalone Styki, sąsiedzi już siedzą cicho
Paluch, Grzybek, BRS
Nasze serca biją równo

[Zwrotka 1: Kaczor BRS]
Zima czy lato, kolejny kapo, kosami sie haraczą
Wybacz mi mamo, do drzwi tu walą
Kaganiec wściekły, mefedron ściska zęby
Przez teren podróżuje tutaj znów brudny kolędnik
Kruszą się zęby, z szacunku kurwę wrobili
Puszczają każdemu nerwy pod wpływem jebanej chwili
A styki przytapia związek i to nie z podstawówki
Chemiczne ziomek wiązania poplątały sznurówki
Co u ciebie, krótko powiedz, metaliczny posmak czuję
Duszę smogiem jak wędrowiec, elo w domu piją wódę
Dookoła okna Wietnam, do Św. Trójcy pacierz
Wielodzietne rodziny, libacje na kwadracie
Podaj rękę, siema bracie, prawdę ktoś przekręci biegle
Metaliczny posmak w chacie, z automatu boli serce
Czuję w ustach, kiedy charkam chemię wszystkich ludzi w koło
W tartaku pali się larwa, loco wiedz, że nie pomogą

[Refren: Kaczor BRS]
Nie pomogą nigdy, metaliczny posmak
Z płuc odrywa flegma, a hara jest gorzka
Pali się na ośkach rozszerzona chemia
Piątkowa gorączka i grypsy na widzeniach
Nie pomogą nigdy, metaliczny posmak
Z płuc odrywa flegma, a hara jest gorzka
Pali się na ośkach rozszerzona chemia
Piątkowa gorączka i grypsy na widzeniach
[Zwrotka 2: Paluch]
Za małolata leczyły nas psychotropy
Nie kumam tego, jak to łykasz dla zabawy
Życie jak kurier dostarcza krzywe loty
Bez kodeinki zwalniam, prosto do bazy
Młode chłopaki w trackach robią z siebie narkomanów
Chociaż na oczy nie widzieli żadnej chemii
Trujące ziarno sadzą w banie małolatów
Marna pozerka, bez świadomości konsekwencji
Dzieciaki z bagna nie kupują tej bujanki
Od 90-tych ich rodzina nawąchana
Społeczne problemy i domy z innej bajki
Spod klosza na powietrze idą miasto poznawać
To, co nieznane, fascynuje dużo bardziej
Dlatego ciągle zapierdala w stronę dobra
Wyjmując noże z pleców, podcinają gardziel
Jak w starym PKP czujesz metaliczny posmak

[Cuty: DJ Gondek]
Tu nie ma granic, gdzie duchowy rynsztok
Popalone Styki, sąsiedzi już siedzą cicho
Paluch, Grzybek, BRS
Nasze serca biją równo
Posmak metaliczny czuję
Tylko fałsz mieszają hurtem
Chory świat, wita nas codzienne życie
[Zwrotka 3: Kaczor BRS]
Pali się Wietnam, zioła w saszetkach
Do Boga klękasz, wypada reszka
Do ucha szeptasz i we mgle tańczysz
A wcześniej się tu budzisz martwy
Zmysłami ocean przeciął to już ślepy latarnik
Pod stopami, loco, OIOM, czy przejdziesz po czarnej linii
Zaścielone w celi kojo, narkotyki i wytrychy
Wbija obcas się w posadzkę, wskazówka gwałci na tarczy
Jak to kobieta – ulica też lubi zatańczyć
Chemia przecina tu parkiet wkoło pomarańczy
Nie koniecznie dobry tancerz wie tu co to walczyk
Niejeden kozaczek parter, obesrane sankcje
Trzeba trzymać bracie warte, żeby nie zalało barki
O czym powiesz mi na zejściu, a co, gdy tu wyjdzie słońce
Ślepiec nie poznaje dźwięków, kalekie mam ziomek nogie
Posmak metaliczny czuję, a huragan zbiera siłę
Chyba ciebie też to kłuje, to na chuj cieszysz michę?

[Refren: Kaczor BRS]
Nie pomogą nigdy, metaliczny posmak
Z płuc odrywa flegma, a hara jest gorzka
Pali się na ośkach rozszerzona chemia
Piątkowa gorączka i grypsy na widzeniach
Nie pomogą nigdy, metaliczny posmak
Z płuc odrywa flegma, a hara jest gorzka
Pali się na ośkach rozszerzona chemia
Piątkowa gorączka i grypsy na widzeniach
[Zwrotka 4: Grzybek LD]
Kolejny zastrzyk, i mówią, że nie poszło
Wczoraj 3 lata puchy, dzwonił ziomek, jest mocno
Metaliczna gorycz, męczy ta zdobycz
Ja walczę codziennie, bo muszę zarobić
By lodówa była pełna, rozumiesz, o co śmiga
Bo nie zawsze tak było i to mi się przypomina
To to z pierwszej ręki widok wódki i kłótnie
Teraz po dwudziestu latach czuję jak to głowę psuje
Ze mną te same ziomy, co pomogli, gdy na pusto
Bez kontroli jazda, to z nimi było tłusto
I teraz, gdy to poszło, są obok tak jak stali
I za to ich doceniam, kocham, bo nie udawali
Dla nas dawno nie ma granic, kurwa udowodnij
Zapraszam cię na bloki, wystarczy tylko podbić
Boiska, bloki, odwyk, co piąty skończył marnie
Bo miał być Maradoną, teraz z amareną tańce
Za rogiem znowu padnie, kolejna dycha w nocy
Małolaci bez skrupułów zajebią ci z kosy
Odcisk piętna, niejedna sytuacja mnie zmieniła
Lecz wiem, że ten posmak złości to nowa siła

[Zwrotka 5: Kaczor BRS]
Siemano mamo, tupie samarą, do drzwi tu walą
Choć nieświadomi tego, że się zesrają
Rano stoję pod bramą, podziel się szamą
Kolejne trafne kolabo przecięło dzielnie tutaj jak amor
Styki się palą, a w bombach gwoździe
Proszę cię mamo, żeby tato nie pił, a lepiej zarzucił Coldrex
Widzę tu wojnę, uciekli tchórze
Podpalam werset tutaj jak korbie, narkotykowe, ziomek, podróże
Siedzę przy chmurze i piorę czaszkę
Na razie nie mogę tego udźwignąć, weźcie ode mnie tą szamkę
Patrzą na mańkę, obcinam wsióra, piszcie przez kalkę
Postawa dumna człowieka ulice rapem tu bujam
Styk metaliczny, kończy się wyścig
Pada na cycki świat, zdaje się, przekręca licznik
Co drugi chytry, dożylnie aplikowany wytrych
Popalone styki elo, w ustach posmak metaliczny