[Intro: Popek & Kaczy]
Prosto, prościutko
Jędker, Felipe, Sokół, Mieron, Koras, Kali, Fu, Suja
Jedziesz, jedziesz, jedziesz, elo
[Verse 1: Jędker]
Jedziesz w największy młyn, w głowie się nie mieści
Lewobrzeżny przekaz, sedno tej kwestii
Trzeba umieć dążyć do rozkwitu
Niszczyć przeciwników, czesać hajsu pliku
Jak balować to do świtu nie za pitu pitu, więc nie pierdol mi tu
Jedziesz do przodu bez kitu czy zamulasz hulasz na odwagę
Ważne by osiągać swoje cele, jebać sławę
[Verse 2: Felipe]
Ruszaj, ruszaj, masz siłę przebicia
Nie ma chwili do stracenia cały świat do zdobycia
Śmigaj, śmigaj i nie daj się wykiwać
W tobie drzemie siła wciąż niespożyta
Czas to wykorzystać póki szczęście sprzyja
Przyjaźń rozwijać nie tylko w biedzie
Jedziesz, jedziesz zamiast na dupie siedzieć
Na krzywego ryja daleko nie zajedziesz
[Verse 3: Sokół]
Jedziesz nie zatrzymuj się jak walec
Miażdżysz wszystko co na przeszkodzie staje
Ruszasz haracz od życia wymuszasz
Jak napotykasz mur to w pył go rozkruszasz
Jedziesz razem można więcej to fakt
Wiesz, że masz wsparcie w nas nawet jak jesteś sam
Problemów w chuj, ale dziś nie istnieją
Jedziesz czy grasz na czas, bo to pieniądz
[Verse 4: Mieron]
Jedziesz prosto, wjedziesz na wariata
Jak tornado z rynku dzisiaj wrogów zamiatasz
W takich chwilach stres Ci wcale nie pomaga
Warunki fizyczne, siła ducha to już pewna sprawa
Więc jedziesz dalej zaszalej [?]
Liczy się zwycięstwo już nie czujesz bólu
Dawaj, dawaj dasz radę z najlepszym wynikiem
Przecież jesteś kozackim zawodnikiem
[Verse 5: Koras]
Nie ma zwątpienia, nie ma fizycznego bólu
Przewagę zamieniaj w kolejny poziom do triumfu
Nie ma szlabanów, bariery są w głowie tłumu
Orient na prowokację nie trać rozumu
Jedziesz napotkane przeszkody gnieciesz
Przecież masz swój cel, który zdobędziesz
Przecież masz swoich ludzi, których nie zawiedziesz
Wiesz ile to warte trzymaj szczelnie gardę
[Verse 6: Kali]
Jazda panowie póki płonie w nas życia ogień
Razem damy radę pomóż jemu on pomoże tobie
Łatwy do złamania patyk z całą garścią nie poradzisz sobie
Za tą więź wielki lolek
Jedziesz z podniesioną głową ku przeszkodom
Uwierz w to, że nawet kule zranić cię nie mogą
Uwierz zrozum poi mi moc jest z wami
Musicie odkryć ją sami
[Verse 7: Fu]
Jedziesz, jedziesz chuj nie ważne czy dobre życie wiedziesz
Ziomuś ruszaj siebie wtedy nie zawiedziesz
Zostaw wszystko co nie daje szczęścia
Ruszaj do mety uważaj na potknięcia
Jedziesz z tematem trzymając poziom szczerze
Zbijając z szachownicy, ta, pionka i wieżę
W dobrej mierze dojedziesz wtedy do króla
Nie wierząc przesądom, bo to przecież bzdura
[Verse 8: Suja]
Jedziesz, jedziesz trzymasz gardę
Rękawice pięści masz twarde
Jak skała ciężka ręka ze stali szczęka
Nie cackaj się z nimi nie baw
Na ringu w berka, oberka
Kręcisz nim jak baletnicą
Ludzie na to liczą skandują tłumy
Twój przeciwnik leży na dechach sędzia odlicza sekundy
Nokaut, koniec rundy