[Intro]
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
[Zwrotka 1]
Życie pędzi jakby się opiło nitro
S8 - mój ruchomy hotel niczym Hilton
Wycieraczki tańczą werbel na dwa synchron
Jadę za chlebem, bo zna biedę mój mikrofon
Wpięty w fotel widzę rzeczywistość
Polska za oknem co sekundę zmierza w przyszłość
Melodramat się przeplata poprzez sitcom
Każdy o coś walczy, bo chce być jak King Kong
Rap to nie biznes, nie chodzi tu o cyfrę
Daję ci swoje serce, gdy wpadłeś na mieliznę
Ja też mam na nim bliznę, też muzyką się leczę
Gdy z siebie to wyrzucę, to od razu życie lżejsze
Nabiłeś moją kieszeń, ja ci nigdy nie zapomnę
Wiem, dla kogo piszę wiersze, choć nie zawsze słowa skromne
Momenty gorsze, lepsze, czasami zżera presja
My dla siebie jak powietrze, Kali swój chłopak, nie Mesjasz
[Refren]
Gdziekolwiek bym nie był, zawsze sobą, daję słowo
Lecą kilometry, pejzaże malują okno
Płynę w świat niesiony mechaniczą szarżą konną
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek bym nie był, zawsze sobą, daję słowo
Lecą kilometry, pejzaże malują okno
Płynę w świat niesiony mechaniczą szarżą konną
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
[Zwrotka 2]
Myślę o tym, co zmieniło cały hip-hop
Znów się rodzi nowa gwiazda po in vitro
Trudno się domacać prawdy przez silikon
Każdy tylko patrzy jak przytulić Bitcoin
Kali zawsze sobą, płynie tylko real talk
Przez ulice wolno mój słowiański crip walk
Popatrz ziomek, znowu górą, znowu pykło
To krew, pot i łzy, nic samo do mnie nie przyszło
W grze jak sprinter, pożarłem wiele liter
Porcelanowe gody, z bitem ciągle nie ostygłem
Korzenie jak Kunta Kinte, pędzę liryczny bimber
Rap to nie latawica, co wyhaczysz, ziom, na Tinder
Kolejny Justin Bieber, miana rapera niegodny
Może mi całować fingiel, do podłogi bić pokłony
Nie podchodź pod moją brzytwę, bo zakraczą czarne wrony
By obronić rap ich zniszczę, jak Działa Navarony
[Refren]
Gdziekolwiek bym nie był, zawsze sobą, daję słowo
Lecą kilometry, pejzaże malują okno
Płynę w świat niesiony mechaniczą szarżą konną
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek bym nie był, zawsze sobą, daję słowo
Lecą kilometry, pejzaże malują okno
Płynę w świat niesiony mechaniczą szarżą konną
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
[Outro]
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
Gdziekolwiek, gdziekolwiek, gdziekolwiek
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]