[Zwrotka 1: Słoń]
Jestem normalnym typem, mam serce, mózg i fiuta
Robię rap dla moich ludzi, a do szczania nie kucam
W płucach gwiżdżą spaliny, a ja znowu gram bragga
To Shellerini, Słoń jak Originoo Gunn Clappaz
Tu brak zasad już wielu pogrążył bratku
Bo żyjemy w pierdolonej strefie wojny, jak Black Moon
Trzymając się faktów, trzymam się tego co moje
Ładując kolejny wers niczym pocisk w komorę
[Zwrotka 2: Shellerini]
Wbity w pejzaż miast, wśród betonu szkła i reklam
Wśród krętych ścieżek nie szukam słów w tabletkach
Patrz, kulam rap przez świat, gdzie zysków ile strat
Gdzie pech gna, a w pełni Luna gotuje krew w nas
By spaść mnie nie stać, jak Bond, mam swój Jet Pack
Nie szukam braw, staram się ogarnąć bezład
To WSRH, saluto Non Koneksja
Na szlaku do zwycięstwa czuwa nad nami Hestia
[Zwrotka 3: Słoń]
Do miejsca w którym jestem nie dotarłem na czyimś garbie
Niebo to nie mój limit, możesz mówić mi Star Trek
To to jest jasne ze nie ma już dla nas żadnych barier
A te zakłamane pasożyty są dla nas martwe
Stoję na stosie kartek, które zapisałem wierszem
Pole widzenia tu na górze, mam znacznie szersze
Berserk, WSRH, bas dudni!
To prawdziwy rap kontra tabloidowe kukły
[Zwrotka 4: Shellerini]
Moi ludzie widzą więcej niż te na papciach łyżwy
Choć to żadna tajemnica każdy chce wyciągnąć kwit z gry
Sypią się iskry, łypią okiem obcy
Znam gorzki smak porażki, choć los szczęście nie poskąpił mi
I chuj mi wąty, wąty, tych co jątrzyć lubią
Znalazłem swój dom. Cztery kąty a w nich stupek tupot
Głupot, suko, weź nie ogarnij
Prosty rap, proste że nie znajdziesz kłamstw w nim