[Hook x2]
Chcę się obudzić, stanąć na streecie, krzyczeć
Chce czuć życie
Chce czuć luz, by móc krzyczeć
Chce się obudzić, stanąć na streecie
Nigdy nie zasnąć, bicie serca słyszeć
Widzieć las rąk
[Verse 1: Pork]
Zbadaliśmy kosmos i zbudowaliśmy laser
Mamy siedem cudów świata i planetarny zasięg
Rozbiliśmy atom, mamy cyfrową jakość
Znamy Kamasutrę, czy choćby kalkulator
A nie umiemy cieszyć się życiem jak zagubieni w czasie
Chciwość w ludzkim jadłospisie jak zazdrość i kradzież
Zabijamy się o Bliski Wschód i o ropę
Wkrótce zobaczę Chiński Mur w Europie
Dziś wyłączam swoją Nokię jako protest
Wyłączam kompa i TV, niech świat się pląta i krzywi
Dziś wyłączam wszystko, chowam peryskop
Dziś ten świat to trotyl, a człowiek jest iskrą
Uzależnieni od seksu, alkoholu, nikotyny
Cybernautyki, pieniędzy i adrenaliny
Od księży, mediów i od spiny na streecie
Uzależnieni od uzależnień - życie
[Verse 2: Nullo]
Nie ma wolności bez ryzyka, bez ciągłych pytań
Bez podłych szykan, bo wiem, że to polityka
Ponoć to oddech życia - dowód to Ikar
Dla mnie wolność w tym kraju jest jak czek bez pokrycia
Ci z górnej półki, ciągną za sznurki, dodają zera
W hierarchii pod nimi kurwy, ich cena to kariera
W kniejach dżungli pracują mrówki - pokolenia
Nie liczą już dni ci, co spóźnili się na seans
Miałem sen o wolności, tak jak Martin Luther King
Dlatego wylewam na kartki smutek dziś
Nie ma wolności bez walki, bez przelanej ludzkiej krwi
Życie to ring, sparing w jednej sali z Brucem Lee
Jesteśmy ludźmi, braćmi, nacji, masz to jak w banku
Próżni, dumni, trudni, tyle w nas fałszu
Jesteśmy równi, choć to jest równe kłamstwu
Wolność zależy od tego, jak długi mamy łańcuch
[Verse 3: Szad]
Mam 25 lat, a nie pamiętam daty swych imienin
W kieszeni klucz, telefon, gram zieleni
Mieszkam w jednej z kamienic, gdzie tynk leży na ziemi
Mam 25 lat, ej, czas coś zmienić
Ponoć szukamy szczęścia, tylko dlaczego w kłamstwach
Pięściach, pogardliwych treściach
W opowieściach urojonych w chorych głowach na przedmieściach
Gdzie tynk odpada ze ścian - szczęście? - kwesta podejścia
Bądźmy szczerzy, chociaż ta prawda tam gdzieś leży
Wierzysz w to, w co chcesz wierzyć, bo chcesz wierzyć
Bo chcesz źle życzyć każdemu, kogo życie cieszy
Wtedy myślę: rap trenuj, no weź zeszyt!
I pierdol resztę, czasem trzeba być ślepcem
Zbyt wielu głupców ma się za mówców, śmieszne
Zbyt wielu sprawców ma się za zbawców, pieprzę
To jakiś bezsens, ja taki być nie chcę
[Hook x2][Tekst - Rap Genius Polska]