[Verse 1]
Kończę o piętnastej, fastem w chatę - biorę prysznic
Dzisiaj krucho z czasem, ale facet zrobię cycki
Łapy pospinane i kotlety mam jak skała
Znowu zdycham dla niej, do rzeczy - zaraz wpada

Nerwy jak stąd do Łodzi mam
Żeby mnie nie zgieło nieco je łagodzi blunt
Co ma być to będzie, jak to spiewał Wydra
Nawet jakby się ten wieczór zjebał i tak wygram

Bo ile lat można tak w niepewności żyć?
Wchodzę raz na vabank, ale nie wiem jak Ty
Ustawieni za dobra godzinę, a Ty już do mnie piszesz
Że w sumie byłoby Ci milej jakbym już przyszedł

Zakładam Naje, bania łysa i remiza moja
Zupełnie nie wiem jak mogłem Ci się spodobać
Dawaj adres - nie ma czasu, zaparkuję gdzieś gdzie blisko
Naprzeciwko był pensjonat "Lazur", a to przecież było -

[Hook]
Ważne
To, że byliśmy tam razem
Te poszliśmy na plażę
Pomimo gorzkich wyobrażeń razem było raźniej

Pytasz o kłopoty - wbijam w to
Pytasz mnie co u niej - wbijam w nią
Myslę o jedynej - byłaś nią
Moje oczy ciągle chyba śnią

[Verse 2]
W końcu nie wiem sam już jakie buty miałaś
Nawet bez superstarów byłaś dla mnie tam jak gwiazda
Mam lęk wysokości, ale skurwiel zniknie teraz
Patrzyłem w Twoje oczy jakby grali Interstellar

Na wyjebaniu wbijam - Mati twardziej
Potrzebna była chwila żebym wiedział, że chcę bardziej
Wrażenia na mnie nie zrobił nawet ten mandat
Dla nas nie ma innej drogi niż tylko pod zakaz

Jakie kilometry? Mam furę w LPG
Ogarniasz moje nerwy - co czuję przecież wiesz
Jak się ktoś przystawi - w pysku mu, wkurwię się jak dzikus
Znienawidzę skurwysyna jak kodziarze PiS-u

Który raz już próbujemy, małpo wredna?
Minęło tyle lat i mam to przerwać?
Wszystko co było niefajne niech zostanie tajemnicą
W cztery oczy powiedziałem wszystko to co było -

[Hook]