Magiera
Orgia (outro)
[Verse 1]
Mam zasadę, nie wtykam nosa w nieswoje biznesy
Ale wtykam fiuta w nieswoje cipki
Tak jest dziś, mówiła do mnie misia
Ale zaczęła wyć, gdy doszedłem do fik
Ściągnąłem je z niej jednym posunięciem
Zatrzymały się na pięcie, ale to nie ma znaczenia
Świntuch, nie zwlekam, ona leży na kanapie
A ja za cipką ją łapię
Palcówa - w tej grze jestem mistrzem
To hip hop, sztuczki dj'ów używam bystrze
A na vaiderze szybko bawię się jej cipką
Podnoszę decybele ona z podniecenia pieje
Źle się dzieje, za głośno! Mówię do niej: ciszej
Nie chcę, żeby cały blok miał to okazję słyszeć
Dosyć, sąsiedzi zaczną pisać donosy
Lecz przerwał słowo mi dzwonek do drzwi

[Verse 2]
Kto to? Ta dupcia, co mieszka na trzecim piętrze
Nie wiem, jak wnętrze, ale cycki ma większe
Niż niejedna, obok niej koleżanka z klasy
Nie mogą się uczyć, co to za hałasy?
Udają, ale odpowiedź świetnie znają
Wiedzą, co się święci, że nie jesteśmy święci
Nie trzeba ich namawiać, czy wchodzą
Kiedy pytam, już są gołe
Ale jeszcze mi znów nie stanęła pyta
Gdy ponownie dzwoni ktoś, co to za gość?
Chłopak od pizzy, szybcy zawodnicy
Dzwoniłem 10 minut temu, a on już tu jest
Ma pech, ale niech się zabawi też
Nie zdążyłem zamknąć drzwi, znowu ktoś dzwoni
Czy to jaja, czy dzień, kiedy wszyscy znajomi
Ciebie odwiedzić chcą, czy moje oczy śnią
Nie minęło pół godziny, oni wszyscy już tu są
Siedem facetów, o dwie więcej damy
Załapałby się nawet gość nieoczekiwany
Ale to nie wigilia, zamykam drzwi wejściowe
[Verse 3]
Kilka chwil później w pełnym toku akcja
Opiszę wam dokładnie, jak wygląda sytuacja
To, jak oczy zamknięte na oścież
Wszyscy goście bawią się ze sobą i plamią mi pościel
Wstydu nie ma, widzę wszystkie zboczenia
Pięści w tyłku, na fiutach podniebienia
Między udami świeczka, na cipeczce cipeczka
Kolczyk na łechtaczce, ja na to wszystko patrzę
Figle z analskimi kulkami, ktoś się pewnie dostał
Do mej szafy z zabawkami, myślisz, że to soft?
Pozwól mi obwieścić, są tu także amatorzy złotych deszczy
A jedna dupcia ma zestaw sado-macho
To ledwo mieści się pod czachą, wiesz już o co chodzi
Dosyć gadania, odkładam mikrofon na bok
Czas na działania