[Verse 1: Wigor/Fu]
[W] Dziki tłum na ulicach robi szum
Kto podsyca tu ogień ten wszczyna bunt
Nie ma jak pod nogami własny grunt
Moje osiedle tu dźwięk obija się o beton
Nie każdy ma tu lekko dla wielu jest to getto
Stres to podatek by na rękę było netto
[F] Trzeba zapierdalać [W] w te i nazad
Życie z dnia na dzień jest tu jak czysty hazard
Jak dobrze obstawiasz to trafiasz wygraną
Każdy dzień nie oznacza wtedy znów to samo
Naprawdę można wyjść tu na swoje
Chociaż w koło często harmider i rozboje
Szum to jest melodia tych właśnie ulic
Dialogi ludzi zamieszkałych tu z natury
Znający procedury i codzienności jazgot
Oni tu zostają, bo kochają miasto
[Verse 2: Fu]
[F] To moje miasto rządzę tu jak Fidel Castro
Znane z przegranych ludzi z finansowych katastrof
Moje miasto jest dziwne bez ludzkiej ściemy
Non-stop zapierdol za hajsem tego pragniemy
Ulice chaosu dwutlenek węgla brudne tereny
Pot ścieka z czoła gdzie te moje PLN'y kurwa rzecz
[W] Jebany stres [F] wciąż pogoń za tym hajsem
Niuansem, traktuj to z dystansem
Legalnie fizycznie praktycznie
Wszystko opiera się na tej samej prostej belce
Żyjemy w tym dziwnym świecie gdzie męczy się serce
Hałas krzyk lęk bęben megaherce
Poniedziałki czwartki piątki wtorki mętlik
Kurwica strzela ulica wszędzie korki
Banki rachunki sprawy złe stosunki
Nie patrząc w tył ulicy bez zamułki
[Chorus: Fu/Wigor] (x2)
Ten szum słychać na ulicach miast
Ten szum żyje tu pośród nas
Ten szum daje nam o sobie znać
Ten szum jest tu każdego dnia
[Verse 3: Wigor]
Stojąc na rogu jednej z ruchliwych przecznic
W minutę naliczyłem chyba ze 100 nic
Ciekawe ile z nich składa hołd temu miastu
A ile jest tu tylko po to by naruchać hajsu
Kocham to miasto choć czasami mam go dosyć
Ale jakoś nie zamierzam się stąd wynosić
Jestem ze stolicy i nie muszę się z tym obnosić
Miłość do Warszawy zawsze w sercu będę nosić
Tak nam się trafiło, ba to miasto stołeczne
Tak samo przyjazne jak i niebezpieczne
To jest nasze miejsce i idziemy w zaparte
Miasto grzechu warte dla nas kluby na oścież otwarte
Tłumy ludzi co życia lubią poużywać po nocach
Ja pośród nich nie ma co ukrywać
W głowie jeszcze szumi od wczorajszych alkoholi
Znowu melanż się tu wymknął spod kontroli
[Verse 4: Fu]
O co biega w tym wszystkim ja sam tego nie wiem
Każdy w szumie miasta w tłumie dąży za chlebem
Widzę tego pozytywne i złe strony
Ten motor miasta napędza rządzą kabony
Ja sam żyję tu zbierając dobrej pracy plony
Jak i z trudem ograniczam się w tej myśli
Tempo miasta i szum w moich uszach piszczy
Zacząłem 26 lat temu ten ważny wyścig
Rodząc się w tym mieście znad brudnej Wisły
Czasem czuję się tu gościu sam jak palec
Czasem w śródmiejskich klubach stały bywalec
Znam nocne życie gdzie przepierdalam szmalec
To Warszawa nielubiane miasto
To Warszawa bieda i bogactwo
To Warszawa (Warszawa) śpiące miasto
Tu spełniają się sny krew i dusza sprawdź to
[Chorus: Fu/Wigor]
Ten szum słychać na ulicach miast
Ten szum żyje tu pośród nas
Ten szum daje nam o sobie znać
Ten szum jest tu każdego dnia
[Verse 5: Wigor]
Są tacy którzy nienawidzą nas
Tylko za to, że pochodzimy z wielkich miast
Taki człowiek tego po prostu nie za znał
Nie wie co to znaczy szum na ulicach mego miasta
Tak naprawdę może tylko pozazdrościć
Zdrowia które traci dwa razy szybciej ze złości
Adrenalina wzrasta gdy problem się nawarstwia
Ile razy słyszałem kurwa tylko się pochlastać
Nadzieja jeszcze nie wygasła ludzie szukają lekarstwa
By nie wkurwiać się na maxa
Słychać ich nawet w pozamykanych pojazdach
By po chwili zagłuszyły ich syreny w ambulansach
Szum narasta z przodu kraksa
Tuż obok zamieszanie człowiek zasłabł, upadł na asfalt
To kraina zgiełku wielka aglomeracja
Słychać szelest, bo oparta na finansach
[Outro: Fu]
Ty słyszysz to, to miasta szum
Taki tekst Wigor wielki szum
A mixtape jest drugi DJ Deszczu szum
Stestuj to, Stestuj gościu, Stestuj