Magiera
Pożar W Burdelu Mego Życia
[L.U.C:]
Miałem ciepłe gniazdo, fruwałem wysoko
Lat 15 czas to przyzwyczajeń Chopok
Daje i kłopot dziś sam i zadań lista
Rozczarowany nią i sobą
Z wątrobą bije się Whiskacz
Życie papierkami ciska miotam się doba za dobą
W ogarnianiu życia żagli pizda
Jestem więc ciągle grota łopot chropowatych
Małych spraw iskra poraża jak strobo
Administracji życia sokista
Mechanicznie śmieje się jak robot jak Joker
Stoję jak Starsky bez Hutcha
Jak bez miecza Skywalker
Jak bez Matyldy Leon bez Skyler White Walter
Muzyka pomaga mi repetuje rewolwer
Jeszcze dzień i do siebie dojdę
Kredytu tu raty
Zakupy debety
Recepty taty
Wypranie skarpety
Salta na szpagaty
Pralka, te konkrety
Walka na zapłaty
Naprawa karety
Chory to maraton
Tu Zus-u bagnety
Tam chaty staccato
Rachunków oktety
To Mózgu sekator
Jak te kabarety
Pokonam te
Vatofakturokomety
Kredytu tu raty
Zakupy debety
Recepty taty
Wypranie skarpety
Salta na szpagaty
Pralka, te konkrety
Walka na zapłaty
Naprawa karety
Chory to maraton
Tu Zus-u bagnety
Tam chaty staccato
Rachunków oktety
To mózgu sekator
Jak te kabarety
Pokonam te
Vatofakturokomety
Pożar w burdelu mego życia!
Pożar w burdelu mego życia!
Pożar w burdelu mego życia!
Pożar w burdelu mego życia!
Pożar!
Pędem biegłem jak oddział husarii
Nagle krępe konie jakby padły od malarii
Ja jak bęben skronie walą w drzewa niczym drwal i
Brak mi już wiary jak agentce Scully
Nie chcę skończyć jak Ziętarskiego w Ferrari
Chyba wezmę sobie jakiś Aviomarin
I ucieknę w kosmos jak Gagarin
Walczę majkiem scena zapada się karetka z oddali
Bajkiem uciekam przez pustkowie jak stado szakali
Fajkę telepie mi przedni amor się pali
Nie obroni mnie nikt jak Ukrainy to paraliż
Jak ronin do bitwy stań i nie bądź barbie
Dłoni połamanie nie zatrzyma tej batalii
W pogoni za rachunkami z kredytami sparing
Wchodzę na ring
Firma, auto leasing, sto awarii
Leci na mnie jak na łąkę domki z bali
[MC Silk:]
Problemów bukkake spada mi na glowę
Kolano mi lata wypada mi dysk
To nie wykonalne to amelinowe
Nie pokolorujesz tych szarych dni
I nie ma drugiego takiego samego
Raz padam na glebę raz łapię pion
Na planszy żywota przez los posuwany
Człowiek to w jego łapie pion
Same tu łase na kase kutasy
Co stymulowane są feromonami
Swymi stargetowanymi na masę
Wycelowanymi na ciebie działami
To jest jak Tetris bo czasu niewiele
Nim złożysz do kupy to nowe klocki
Byle by dalej po nowe levele
Stale nowe cele jak Najmrocki
[L.U.C:]
Kredytu tu raty
Zakupy debety
Recepty taty
Wypranie skarpety
Salta na szpagaty
Pralka, te konkrety
Walka na zapłaty
Naprawa karety
Chory to maraton
Tu Zus-u bagnety
Tam chaty staccato
Rachunków oktety
To mózgu sekator
Jak te kabarety
Pokonam te
Vatofakturokomety
Kredytu tu raty
Zakupy debety
Recepty taty
Wypranie skarpety
Salta na szpagaty
Pralka, te konkrety
Walka na zapłaty
Naprawa karety
Chory to maraton
Tu Zus-u bagnety
Tam chaty staccato
Rachunków oktety
To mózgu sekator
Jak te kabarety
Pokonam te
Vatofakturokomety
Pożar w burdelu mego życia!
Pożar w burdelu mego życia!
Pożar w burdelu mego życia!
Pożar w burdelu mego życia!
Pożar!