Magiera
Jasmine
[Zwrotka 1]
Dziś czuję się jakbym miał pierdoloną klaustrofobię
Jakby zamienili mój pokój, moją własność z czołgiem
Wokół ciasno, obręb dwa na dwa, w kabinie właz koło mnie, obłęd!
Jasność, gogle zakładam, by zobaczyć Was koło mnie w ogóle
Jedziemy przez miasto pogrzebanych szans i rad - nasz Broadway!
Widząc stary świat po bombie, dziś doceniam wartość wspomnień
Głaszczę stali gładką formę, by nie popaść w auto-obłęd
Mamy nowy ład, porządek, umarł folwark wraz z nim Orwell
"Masz coś do mnie - problem?" - pyta koleś tak kontrolnie, w ogóle
Drugi pyta - "Gdzie jedziemy?" - Jakbym był Ewinem Rommlem
- W ogóle tu za każde kłamstwo głodnie wypalamy salwą, ogniem - Stwiedził trzeci, jakbym pytał o cokolwiek w ogóle!
Jedziemy czołgiem, pocisk o konstrukcji obłej trzymam w rękach
Wkładam w luk go, w maszynownie, nie mogę przestać! Zaniemogłem!
Cel! Pal! Jest strzał! Pluje ogniem... Prosto w serca... Wiarygodnie!
Czuć smród mięsa, żar ich wessał - dostanę kurwa order!

[Refren]
Zabierz mnie do swego raju, zrobię co zechcesz
Zabierz mnie tam nazajutrz, rozkazuj, kocham bezsens
Mój świat migruje, wciąż czuję tu klaustrofobię
Ogniem, krwią, piórem maluje autoportret
Zabierz mnie do swego raju, zrobię co zechcesz
Zabierz mnie tam nazajutrz, rozkazuj, kocham bezsens
Mój świat migruje, wciąż czuję tu klaustrofobię
Ubrany na co dzień w te zbroje kwasoodporne!
[Zwrotka 2]
Ubrana w nagość, swą śmiałość śmiało szła znów do mnie
Znów chcę ją całą jak wąż gałąź oplatać głodnie
Wpatrzony w oczy jej jak w wielkie szyby okien
93 miliony pięter ponad mrokiem #Skytower
Chcę dziś napisać poemat dotykając lekko piórem
Chcę poczuć w ustach piękno, jej miękką skórę...
... Jej gęsią skórę... Zresztą wiesz co czuję
Znów miękko frunę...
Światło odbija się od policzkowych kości jej
Spada refleksem ku spierzchniętym ustom, by z nich odbić tlen...
Ubrana w długie rzęsy i swój tatuaż na udzie
Lubiła me wersy i ten anturaż przy wódzie
Piliśmy z fiołki dziwny fluorescencyjny napój
#podróżprzezzakątkiumysłówiluminatów
W tych niebezpiecznych czasach znowu czułem się wybrańcem
Gdy leżałem tak po walce, a ona karmiła mnie kłamstwem
Czas z nią płynął łatwo, więc dziś po raz enty chill jest!
Nagle czerwone światło! Znak, że jest następny klient
Płacę jej hajs, bo zasłużyła. Zresztą za jej gęsią skórę zapłaciłbym więcej
Wiem, że rozumiesz...

[Refren]
Zabierz mnie do swego raju, zrobię co zechcesz
Zabierz mnie tam nazajutrz, rozkazuj, kocham bezsens
Mój świat migruje, wciąż czuję tu klaustrofobię
Ogniem, krwią, piórem maluje autoportret
Zabierz mnie do swego raju, zrobię co zechcesz
Zabierz mnie tam nazajutrz, rozkazuj, kocham bezsens
Mój świat migruje, wciąż czuję tu klaustrofobię
Ubrany na co dzień w te zbroje kwasoodporne!
[Zwrotka 3]
Buntownik z wyboru, marynarz wśród zgliszczy przeszłości
Świateł korowód mijam, a mój instynkt łowcy
Każe strzec się ciemnych ruin, gdy tak idę płynąc szybko
Zwłaszcza, że po morfinę idę w godzinę policyjną!
Żołnierz bez żołdu, wiatrolump, kurwiarz, anarchista
Nie chcę spotkać patrolu w nocnym polu
Nic tak nie psuje humoru jak skorumpowane mendy! #dystans
Płynę jak Kolumb w morzu ruin, a wokół nic brat...
Jednego walę w szczękę, drugiego kopię w podbrzusze!
Ktoś mi wykręcił rękę, tracę dech... Muszę wstać!
Krew mi zalewa twarz jak z nieba maź...
Głową walę go w splot, z wybicia jak kot!
Z dwóch nóg więc chyba na bank jak kot!
Walę jak młot. On pada, uciekam gdzieś w ciemny tunel
Odwracam głowę, nikt mnie nie goni, ciemny zaułek
Próbuję zrozumieć jak, kiedy i gdzie? Logikę posunięć!
Rękę do kielni - w kieszeni mam! Cenny ładunek!!!
Miękko ląduję na dupie, chuj że zimno! Ładuję szprycę...
Jeszcze dotykam twarzy ręką, w ramach obdukcji swe rany liczę
Zharatany policzek, zęby całe, śmieje się cały w sobie
Bo swoje "szczęście" właśnie wtłaczam w krwiobieg

[Refren]
Zabierz mnie do swego raju, zrobię co zechcesz
Zabierz mnie tam nazajutrz, rozkazuj, kocham bezsens
Mój świat migruje, wciąż czuję tu klaustrofobię
Ogniem, krwią, piórem maluje autoportret
Zabierz mnie do swego raju, zrobię co zechcesz
Zabierz mnie tam nazajutrz, rozkazuj, kocham bezsens
Mój świat migruje, wciąż czuję tu klaustrofobię
Ubrany na co dzień w te zbroje kwasoodporne!