[Intro]
Lecisz...
Spadasz na dno...
[Zwrotka 1]
Daj mi szczęście, daj miłość, a dam wsparcie, mógłbym przysiąc
Że tą świetlaną przyszłość, którą z Tobą kreśliłem
Będzie jedynym celem, do którego dążyłem
Wciąż chcę zwyciężać, zachować sporo godności
By żaden z grymasów na twej twarzy nie zagościł
Ja duszę się... jednocześnie chcąc tego!
Sam wybrałem! Dlaczego? Wierzyłem po prostu
Że będziesz jednym z niespalonych przeze mnie mostów
A ja tworząc, Was wyniszczam – to nie tak oczywiste
Gdy nad kartka łapię iskrę, piszę, pieprząc listę
Ten tekst kolejnym listem, nie hitem jak sądzą
Choć pracą bezowocną tego też nie można nazwać
Nad ranem depresyjny lot znad kukułczego gniazda
Walczę z samotnością, która tak często przeraża
Chociaż ludźmi się otaczam, oddalam się od nich
Na życzenie własne znów mam pod stopami chodnik
Nowy świt, myśli nowe, nie walczę z chłodem, głodem
Myślę o drugiej połowie, co powiem jej wracając
Do tak zwanego świata żywych, i jaki tego wynik?
Czy prawdziwy ze mnie człowiek, tak jak raper prawdziwy?
I kiedy szczęśliwym po wsze czasy już będę?
Gdy zaszczyty zdobędę? Przecież nie lecę po nie pędem
Emocje, oto rewanż! To, co teraz powiem
Nie jest na sprzedaż, bo to stało się nałogiem
Nie chcę bycia Bogiem, to absurd jest, złowrogie
Myśli znów w głowie, sto procent patologia
W samym sposobie postrzegania tego świata, fobia
Nie pomnażam pieniędzy, to nie mój styl życia
Od zawsze chciałem rapu na przewypasionych bitach
Więc odejść gotów tej! Ty tam! Ja Cię zapytam!
Czy Twym jedynym celem była nagrana płyta?
Czy wywiady, teledyski, koperty, oferty?
To są bzdur sterty, pamiętaj o tym zawsze
Bo rap na bicie popłynie bez zbędnych wyjaśnień!
(Bez zbędnych wyjaśnień, bez zbędnych wyjaśnień)
[Refren]
Moralny upadek – to notowań nagły spadek
Upadku mego świadek, tylko ja prosty sposób
"Moralny upadek" – słyszałem od wielu osób
Moralny upadek – o tym, jak stracić kręgosłup
[Zwrotka 2]
Idol ćpunów, bandytów, przeróżnych skurwysynów
Mam być dumny z tego, synu? Kto naprawdę zrozumie?
To, co na bicie mówię, i czy z rapu odejdę?
Czy mam strzelić se w łeb? Zostać Kurtem Cobainem?
Czy przyglądać mam się biernie, jak konsument to pochłania?
Dostać w zamian hałas? Porządliwe spojrzenia?
Wciąż tęsknie za zmianami, jak pozbyć się cierpienia? (Jak?)
A to, do czego zmierzam, jest nadal czymś niejasnym
A to protestem własnym, w pierwszej osobie gadam
Odrzucony, co odrzuca postulaty swego stada
Wciąż mam tak gadać? Przecież głusi jesteście!
Skup się na tym tekście, nie myśl o podtekście
Nakreślę grubą kreską, dam znać, że żyję, jestem
W tych zwariowanych czasach to już jest sporym sukcesem
Zawalczę ze stresem, ponownie stanę w szranki
Na słowa, na szklanki, opowiem, czym jest obciach
Owal się zasmuci, bo znów mam loxa w nozdrzach
Nazywaj to, jak chcesz, nawet autodestrukcją
Będę silny, dam se radę, wierzę w życie, już za późno!
Skurwysyn to skurwysyn i nic tego nie zmieni
Ten świat mnie takim stworzył, pasożyta nie wyplenisz
I spróbujesz mnie ocenić, nic nie wiedząc na mój temat
Kolejny hipokryta, który chce powielić schemat
Możesz się wybielić na tle mego upadku
Nigdy nie poznasz życia w tak zwanym półświatku
Życia w niedostatku pod tytułem "Nóż na gardle"
O pertraktacjach z diabłem, paktach, które zawarłem
Ave, ave! Na przekór wszystkim, wszystkiemu jadę
Masz tu desperatę, moje drugie imię? (Ból!)
Robię to od niechcenia, beztalenciom rośnie...? (Gól!)
Ten jeden mówił "żul", a tamten "degenerat"
Lubię, gdy widzisz we mnie uzdolnionego penera
Ja szacunku nie odbieram ludziom bliskim memu sercu
Choć nierzadko mam jazdy w stylu seryjnych morderców
Teraz moje jest na wierzchu, nawet jeśli głazy w środku
Niech rap na bicie płynie bez dodatkowych środków
[Refren]
Moralny upadek – to notowań nagły spadek
Upadku mego świadek, tylko ja, prosty sposób
"Moralny upadek" – słyszałem od wielu osób
Moralny upadek – o tym, jak stracić kręgosłup
Moralny upadek – to notowań nagły spadek
Upadku mego świadek, tylko ja, prosty sposób
"Moralny upadek" – słyszałem od wielu osób
Moralny upadek – o tym, jak stracić kręgosłup
[Zwrotka 3]
Styl pretensjonalny? (Jakie życie taki rap!)
Pozmieniało się na lepsze, lecz nie zmienił się mój świat
Pełen zalet i wad, kocham go (Nienawidzę!)
Mam wiele nienawiści w sobie, tak to widzę
Obserwator? Uczestnik! W awanturach bezpośredni
Raczej aktywny niż bierny, tracąc grunt pod nogami
Uciekam się do metod sprawdzonych, zbadanych
Na tych wychowany, sytuacjach, które straszą
Widza przed telewizorem; ja na ty z horrorem
A w rapie z hardcorem, mam najebane w dekiel
A mym jedynym ziomem jest tłuczony Heineken
Tak mówią – niech mówią, niech piszą, w tym się gubią
Ja na takim farmazonie mógłbym dziś zarobić grubo
To, co ty nazwiesz zgubą, ja nazywam "przeznaczenie"
Przeznaczenia nie oszukam, przeznaczenia nie zmienię
Szukam szczęścia jak każdy, szukam swej szczęśliwej gwiazdy
Uciekam w świat fantazji, pokażę swe słabości
Przyznaję się do błędów, do rozwiązań najprostszych
I nie dam Ci przykładu, bo ze mnie żaden ekspert
Mam z rapem kartek stertę, to jest życia patentem
W skoroszytach zawiłości, to co we mnie, wiele wspomnień
Nawet dla tych, co oskarżą mnie o komercyjną zbrodnię
Bo tak jest im wygodnie, modnie; zrzuć mnie z piedestału
Mój rap na bicie będzie wciąż płynął pomału (-mału)