[Zwrotka 1: Peja]
Chcesz, czy nie – będzie to Twój ulubiony joint
I nieważne lazy flow czy wkurwiony pod prąd
Bro nie trzeba buntowników, by zanucili refren
To gówno jest najcięższe, zmienia ludzi w bestie
Od zawsze jestem bestem jak Bezczel magia słów tu
Laski dostawały szmergla, typów ścinało z nóg
Znów pogłoski wpada w cug, nie smutas jak Cugowski
No bo znowu w życiu wyszło, nie było innej opcji
Dla jednych głupcem (Possij), dla innych sztukmistrzem
Kochaj lub nienawidź, w radiach nie ma mnie na liście
I sprzedawane liście, jakiś pismak, dźwiękowiec
Różne scysje, nie zapomnę – sesje alkoholowe
Dziś podejście bardziej zdrowe dystans nie czyni mnie pizdą
A komentarz motłochu w sieci złotem jak Bitcoin
Jak sitcom śmieszy grono, co chce mnie widzieć martwym
Już polana łycha z Lidla, piątek po pracy zabawmy
[Refren: Peja]
Nie chcę nikogo osądzać, nie chcę być osądzany
Nie chcę nikogo poniżać, nie chcę być poniżany
Nie chcę nikogo skrzywdzić, sam nie chcę być zraniony
A gdy nadejdzie mój dzień, wywieszę "Wstęp wzbroniony"
Nie chcę nikogo osądzać, nie chcę być osądzany
Nie chcę nikogo poniżać, nie chcę być poniżany
Nie chcę nikogo skrzywdzić, sam nie chcę być zraniony
A gdy nadejdzie mój dzień, wywieszę "Wstęp wzbroniony"
[Zwrotka 2: Kaz Bałagane]
Śmiechy masz z dzieciaka, że się wozi starą betą, typie
Sam się wozisz Toyota cwelica
Że znów Jacek ciągle o tym samym numer pisze
A Ty mądralo co robiłeś przez swoje pół życia? (Mordo, co robiłeś?)
Nikt mnie nie nalicza, to nie są dziewięćdziesiąte
Mam do kogo pójść, jeśli mam kolego problem
Zapierdalam cały dzień szeroko uśmiechnięty
Tylko na tych zdjęciach mam poważną mordę
Charyzma to nie głos tylko chłopie osobowość
Ten, co głośniej krzyczy, to dla Ciebie większy kot
Że gadają Ci raperzy, że są z biedy, to jest prowo
Tak nie może być, skoro Ty od dziecka doisz sos
Dwadzieścia pare lat, zgorzkniały jak stary cwel
Nic dobrego nie potrafisz mówić już o ludziach
Bedogie z Narkopop no i Rychu Pe
Nie patrzymy z góry, chłopcze, na chuj było się wczuwać?
[Refren: Peja]
Nie chcę nikogo osądzać, nie chcę być osądzany
Nie chcę nikogo poniżać, nie chcę być poniżany
Nie chcę nikogo skrzywdzić, sam nie chcę być zraniony
A gdy nadejdzie mój dzień, wywieszę "Wstęp wzbroniony"
Nie chcę nikogo osądzać, nie chcę być osądzany
Nie chcę nikogo poniżać, nie chcę być poniżany
Nie chcę nikogo skrzywdzić, sam nie chcę być zraniony
A gdy nadejdzie mój dzień, wywieszę "Wstęp wzbroniony"
[Zwrotka 3: Peja]
Wykupiłem lot do piekła, nakurwiałem jak Gagarin
Miejsce w ciężarówce wypełnionej trupami
Przecież jutra miało nie być, nie pytałem, co z nami
Że na każdy temat znam odpowiedź, byłem gotów zabić
Śmierć ponoć uszlachetnia, mnie to jakoś nie bawi
Nie zamierzam sprawdzać, ile mi oddacie chwały
Mam odwagę żyć, to Ricardo plus przywary
Zamiast wrzawy, gdy kondukt będzie mijał dzielnię Got it!
Byłem zawsze przy Tobie, gdy mnie potrzebowałeś
Byłem twoim ojcem, siostrą, bratem i ratowałem
Byłem w najgorszych momentach, znam Cię lepiej niż Ty mnie
Ile razy mi pisałeś, jak do dupy jest, źle?!
Ile razy dziękowałeś, potem bezmyślny hejt
Łatwość zapominania to normalka w tej grze
Nie zapomina net, wysrywając farmazon
A ja leżak, parasolka, piona dla ludzi z klasą
[Refren: Peja]
Nie chcę nikogo osądzać, nie chcę być osądzany
Nie chcę nikogo poniżać, nie chcę być poniżany
Nie chcę nikogo skrzywdzić, sam nie chcę być zraniony
A gdy nadejdzie mój dzień, wywieszę "Wstęp wzbroniony"
Nie chcę nikogo osądzać, nie chcę być osądzany
Nie chcę nikogo poniżać, nie chcę być poniżany
Nie chcę nikogo skrzywdzić, sam nie chcę być zraniony
A gdy nadejdzie mój dzień, wywieszę "Wstęp wzbroniony"