Rogal DDL
Day 01 - Rak na wątrobę
[Zwrotka 1: Rogal DDL]
Wchodzę (Wchodzę, wchodzę) i odbieram mowę, jak rak na wątrobę
Jak kamień na nery, choć pierwsze chujowe jest bardziej niż drugie
To ostateczne, jak rany kłute
Aż ci z wrażenia się chuj schowa w dupę
Ja rucham dalej, ty poprawiasz image (Ty poprawiasz image)
Dobierasz dodatki, ale kurwa to finisz (Ale kurwa to finisz)
Wydzwaniasz kolegów, z tym że chuj z nimi (Z tym że chuj z nimi)
Po obydwu stronach jest pełno winy
Do zobaczenia, się w piekle widzimy
Się odjebało, ta
Adolfina rozgotowała makaron
Neomarksizmem świetnie doprawi to tutaj pan Karoń
Czas wyciągnąć wnioski
Żeby tu nie wyjść jak na mydle Zabłocki
Chuj tam, niech stracę
Mówią: podobno tylko raz się żyje (Raz)
Ty kurwa mi grozisz? Wolny Tybet
Bierz szlaufę na VIP-ę, ma Adidas w cipie
Kokaina, alkohol, morfina, eter, dusze niemyte
Mi nie brak liter, to napierdala jak Messerschmitt
To idzie jak taran, jak taran (Jak walc)
Reprywatyzation
Może jakiś reperation się nada, choć mnie by wystarczył tylko widelec
Z taką kurwa se nie pogadasz
Ma kancelarie za grube PLN
[Zwrotka 2: Marcinek 3Z]
Parę słów do was ma chory psychicznie, proszę o uwage
Nie jesteśmy obywatelami świata, twarze mamy blade
Wpuścili je w Europe plagę, która panoszy w środku
Udają że wszystko w porządku, a to nas je jak nowotwór
Mędrcy, spadkobiercy pieniędzy mentalnie przy szkole
Jak ty jesteś kolec, stolec w sumie to pierdole
A one takie pazerne że widok hajsu to cieknie im z pizdy
Moralnie zepsute, choć dobrze ukłute
A Zygmunt Stary to ideał mężczyzny
Nie w tą strone to poszło wszystko, w końcu ratuje się liną
Na nowotwór, który nas zjada co dzień, jest chemioterapia amfetaminą
Chcesz być zbawcą świata mordo, bardzo dobrze, ale co wiesz o odwadze
Idź lepiej do domu schadzek, jak żyć wytłumaczy ci łysy z Brazzers
Wdech i kurwa wydech
Jak to Wojtek nawijał miał chłopina racje
Jak żyć, śmiertelna choroba, a wyleczony pacjent to stracony pacjent jest
Trochę wyjątków doceniam, lecz poza nimi to wszędzie debile
Ich ulubionym gatunkiem ryby co byś nie zrobił i tak będzie filet

[Zwrotka 3: Sarius]
Widzę tanią mordę (Mordę), spiętą koksem
Się skończy, to z ziomkiem wezmą to gorsze jako to droższe
Widzę ten cały postęp (Postęp), słyszę jak jest już dobrze
Kolejny za blokiem na placu przy szkole wyhuśtał się na mojej ośce małolat
Ostatnia prosta (Polska), że wstaje z kolan (Polska)
Prędzej ta dziwka, co se ją wrzuci tu w koszta polityk
Napiszą tu posta o tym, będę na własne oczy przy tym
Tacy są młodzi, ja mam to w chuju, się jadę rozliczyć kurwa
Czerwoni, czerwoni, awantura o kasę
Mi dali 200 niebiescy – zbrodnia, stałem z browarem pod lasem, chuj!
W dupę tej władzy, każdej poprzedniej i każdej następnej
Ja jestem kurwa pesymistą, raka nie leczy się lekiem hip-hop
Zalewam wątrobelę alkoholem, jak Europę terroryści
Wy macie TV całą dobę, Pani domu problemy wam czyści
Tak bardzo błyszczysz, tak bardzo zyski, cycki, a podatnicy się będą leczyć, aż w końcu wszyscy umrą
Sam jestem chory, trudno, kogoś amory, chuj w to
Kogo się boisz, tego co kupi, czy ci rozrobi to futro?
Netto, brutto, netto, brutto
Wieczór gotowy, fury rządowe, weź tylko zabierz te telefony tym prostytutkom; rak
[Outro: Rogal DDL]
I odbiera mowę
Jak rak na wątrobę