[Intro]
Nagrywanie-
Dlatego latam jak-
Nagrywanie-
Dlatego latam jak-
Nagrywanie sobie spławki-
Dlatego latam jak Potter Harry
Nagrywanie sobie spławki, kto wychodzi sobie z klatki
Dlatego latam jak Potter Harry
[Zwrotka 1]
Jak już znieczuliła cię rapowa morfina, to teraz da kopa ci adrenalina
Za rogiem już czeka halina, na sygnał i krokodyle odpina
Jak pójdą, to kurwa po szynach, ja sprajt, kurwa, ty cielęcina
To składa jak domy Katrina, pieje na szczytach, to idzie lawina
Poszedłby fajt, by było po filmie, nie kurwa, to się robi rodzinnie
Widziałeś jak mijasz czerwoną linię, nie, no to kurwa naciskam na cyngiel
Gruby już leci szwindel, spokojnie każdy tu ma coś za winklem
Szerokie kręgi zatacza ten cyrkiel, ładnie to kurwa zapierdala milczkiem
To ich zdejmuje jak snajper, z kosą wpierdalam kurwa na kartel
Szybciuteńko powściągam parter, nic tylko kurwa zamykać tą knajpę
Burdel na kółkach, no bajzel, nie wybieli tego już nawet Chajzer
Grubo to tkać musi jakiś spajder, z tym, że sory u mnie też jest majster
Lepiej z wiatrakiem sobie powalczyć niż się wpierdalać na katastrofy
Debil po szkodzie mądry, skąd miałem wiedzieć, że są takie zamoty
Się trzęsę czasami, raz mniej, raz więcej siedzi na bani
Poruszam się między akapitami, mam dostęp do zwrotek wszystkimi kodami
W domofon se wbijam, tittirititi, kluczyk, tittirititi
To ładnie żem sobie furtki rozjebał, no kurwa jak sweetie
Du ju inglisz spiking, to nie ma mowy i więcej nie thinking
Pół szklanki wódki, pół szklanki popitki, przynajmniej psychiki nie łamią te drinki
Mam Madonnę na bicie, NASA'ę na ficie i spowiedź na płycie
Zresztą, to już dawno czaicie i się spodziewam, że to pierdolicie
A tak poza tym, to o wiele więcej i tu się zaczyna, kurwa słyszycie
Ten styl wart więcej niż życie, ale nie chce wypisać wkład w długopisie
Tor Służewiecki, znajduję podkowę, szkoda, że szczęście nie leży na drodze
Ty elegancko dostęp do pełnych pakietów w TV kablowej
Z lewa czy abo? Pierdolić hipnozę
To cała seria czy trailer? Bo kurwa powoli już tracę w tym głowę
W windzie ktoś zgubił korale koloru koralowego, ale chujowe
Szkoda, że kurwa nie pięćset złoty, bym zaczął od półlitrówki smakowej
Drugiej połówki bym szukał, w litrze zamknął do zamknięcia powiek
Gwoździe i młotek przybił do stóp, rannego kaca leczył przez wodę
Ale pięćsetek nie kupią, Nokia connecting people w akcji
Inne to czasy żony i dzieci, rozwody, etaty, nikogo do flaszki
Ale nikt się nie martwi, to nocny spacer, bit na słuchawki
Patrzę jak miasto się zmienia, potem to kurwa szkicuję na kartki
Tu wszystko co dziwne się może zdarzyć, pytanie tylko czy to udźwigniesz
Wiosna za winklem, kwiaty, motyle, ja bym już kurwa urządził jej fitness
To musi być miłość amore my love, się zaczyna jak w filmie
Ale kończy jak w życiu i patrz jak to stygnie
Tirem przez Wietnam w powstaniu absurdu i innych pierdołach i minutach nonsensu
Na podium mam wysokie miejsca, no kurwa jebane filmy po czesku
Polska komedia zawsze najlepsza, ty też patrzysz na ten talerz?
Nie ma fonii i dźwięku, no to kurwa bez sensu
Nie ma sztuki w upadku, weź wyrób normę i pokaż dla faktu
Albo zrób sztukę, w najlepszym przypadku bez upadku
Nic nie jest w wariatku, oni mi każą rysować drzewka
Schiza jest ciężka, kosa w kieszeni, przy nodze Doberman
Monety, znaczki, gloria, victoria, cukinia, cykoria, wszystko to folia
Cena jest kurwa wysoka, a nikt tu za darmo gratis nie odda
Wychylam ognistą do dna, ciepła nie daje jak zimne ognia
Te spojrzenia to złuda, laboratoria
Na banie wracają myślowe zwitki, gdzie szczery uśmiech, bezdech, dopingi
Szukasz normalnej gadki, wszystko jest jednak jakby podszyte dynksem
Spada to z tynkiem, urywa kinkiet, wpada w abażur i wszystko jest dziwne
Chyba wolę nie patrzeć, bo interpretacją robię se krzywdę
Super to prezent, koń trojański, to włam jest, nie klucze, a wytrych
Franczeska, nie pierdol i zmieniaj mi w nazwie litery na cyfry
Gdy depczę bity, to od podeszwy w pętlach, zostawiam wyrwy
Tak więc waga to ciężka i po raz kolejny odkręcam klepsydry
On kurwa nie widzi, nie słyszy, być może kurwa kiedyś to znajdę
Wpierdolili mi się w rajzę, popsuli kurwę i zniszczyli frajdę
Zębami pluję do umywalki, to budzę się ze snu i kończą się żarty
Podnoszę głowę, odbijam w lustrze, które mi kurwa pęka w kawałki
Skruszone, spada pod sufit i chuj nie narzekam na brak grawitacji
Ten świat tak pełen manipulacji, suwak odpinam od kolejnej libacji
Guzik przypinam do kolejnej wariacji, ze mną zawsze pełno abstrakcji
Kwit mi przychodzi z komunikacji, więc kurwa z kanarem nie skleiłem gadki
Wieczorem płaczę do księżyca, bo na łeb mi wsiada jebany grzech
Saligia, czym było by kurwa bez jebanych łez
I widzę jak patrzy z tej fury buro-szary przyczajony agrest
I chyba mnie zna mnie, szary dres versus mercedes
Ze stolicy serca Europy i trudno się kurwa z tym nie zgodzić
Dzieci tutaj nie skaczą z okien, bo kurwa raperzy im prostują głowy
Wskaż mi argument co mi zaszkodzi, bo przekaz mam zdrowy
Z dala od tej toksykologii, którą sobie ktoś tutaj robi
Rap jest nowy, fioletowy, jak krówka milka w łatki
Kropki, paski, ciapki, ten level to matrix, jebło w szufladki
Na stopach masz frencza, a co masz pod sercem?
Ćwiartkę z morderstwem? Tego nie leczy się kurwa snickersem
Gdzie kurwa się kończy, gdzie się zaczyna ta jebana poezja
By gra była fair play i czysta kurwa jak la prima bella
Chujowa się robi sceneria, gdzie moje Espero na stalowych felgach
Tłumik miało zrobiony (ta), to cham mi po nocy ujebał lusterko
Wskazówki, minuta, sekunda dęba stanęły, się kręci cyferblat
Tik-tak kukułka jebana, zerwać się chce, ale jest medium
Wyrocznią wpisany w historyję, ciężko niczym jebaną pinezką
W hipermarkecie nie kupuj wiśni, bo krzywdy nie zrobisz sobie czereśnią
[Przejście]
To ich zdejmuje jak-
Z kosą wpierdalam-
To ich zdejmuje jak-
Z kosą wpierdalam-
To ich zdejmuje jak-
Z kosą wpierdalam-
To ich zdejmuje jak-
Z kosą wpierdalam-
To ich zdejmuje jak snajper
Z kosą wpierdalam kurwa na kartel
Szybciuteńko powściągam w parter
Nic tylko kurwa zamykać tą knajpę
[Zwrotka 2]
Muzyka fatalna to jest, to jest fatalna muzyka, spalone ksywki
Unconnecting to ciężki i nie ma tu chyba szyfru do enigmy
A grozi nam więcej niż myślimy, po co kipić skora pora jest letnia
Czy chłodno-ciepła, czuć deszcz w powietrzu, burza i tęcza
Se machnę fotę, bez garnka złota (ta), po jej obręczy
Ty, gdy z tym schodzisz, to kurwa aż musisz się łapać poręczy
Biją dzwony Marcina, kurwa pole minowe jak spod Modlina
Chujowo nadepniesz to finał, wypierdalasz jak na trampolinach
Trzyma mnie coś jak alpinistę lina, proszę nie pytaj jaka moja opinia
Bo hasło jest kurwa inne i tak jak Chylińska zawsze winna
I żadna kurwa inna, w godle jest ten orzeł w koronie
A pierdolona ósemka w poziomie, jak wstęga Möbiusa - nieskończona
W tle zawsze mamona, więcej i więcej i każdy chce ponad
Bez niej i tak tutaj kona, tyra szalona na te cyrkonie
Niczym jebana agonia, zresztą, w mięsnym tłusto krojona
No woda sodowa (taa, raz), a miało być kurwa nic bez nas o nas
To siada jak kurwa na chuju, z pechową-szczęśliwą trzynastką w szmulu
Bo w środku jest dwója, a typy na bitach i tak się dublują
Jest tłoczno jak w ulu, a na mój widok aż się kurwa gotują
Czekam tylko aż to skrańcują, a potem niech kurwa się w piekle poczują
Lustro ma zawsze dwie strony, w zasadzie trzy, ale żeby z tamtej strony
Kurwa, zanim coś kitra, to trzeba być nieźle już popierdolonym
Oni idą na kopy, bo kurwa zaczęli wybierać strony
A ja to pierdolę, chcę czysty mieć umysł, a nie zniewolony
Pomyśl, czy z góry to spada i tylko od dołu wypierdala cię z butów
To nie miasto cudów, a na szachownicy coraz mniej ruchów
Tu psy cię pierdolą, banię szkicuje ćwierkot kruków
Zero na podwórku, pięć tysięcy na fejsbuku
Kim jest ów Johnny, każdy pierdoli, dobrze mieć trzeba łeb zmielony
Potężny feedback z drugiej strony, ciekawe czy kurwa zostanie trafiony
W bity wkręcają się makarony, sępy by chciały już wjebać swe szpony
Wróżę z tego chujowe plony i oby ten moment nie zmienił wam w koniec
Mam tak samo jak ty plany na życie i lepsze, gorsze dni
Nieraz sięgam do chujowych instrukcji, żeby zobaczyć co gdzie się tli
Bo w życiu są rzeczy ważniejsze niż blichtr, niż VIP
Cenniejsze od krwi, si? To psuje łby, kurwo capi?
Di tutti capi (yyy), się patrzą dzieciaki
Komu świecą się laczki, ale widać, że to placki
Nagrywanie sobie spławki, kto wychodzi sobie z klatki
Dlatego latam jak Potter Harry, frajer? Zgadnij
Wstaję, odbijam od ciężkiego ćpania, bez odwyków, jebać xanax
Kluczem jest wiara, ignorancja, siła, wszystko jest tutaj do wyjebania
Wywieszona biała flaga, nie pomaga pralka zjebana
Dajcie już spokój z tym wirowaniem, przecież to kurwa już dramat
Android, paranoid, destroid, nie utop dzieciaku się w internecie
Nokia 3210, polifonia, jakbym grał na flecie
Ładnie to jedzie, mówiłem chamie, że kurwa po ciebie pecie
Dajcie wy ludziom już w świętym spokoju, kurwa, chodzić po tej planecie
Do, re, mi, kurwa fasola, to do nieba o pomstę woła
Rymy te tłukę jak kowal, insekt, wkurwia cię robal
Rogal DHL, croissant xDDL, 44XL, ja to pierdolę, no kurwa nie no
Rogal DHL, croissant xDDL, 44XL, ja to pierdolę, no kurwa nie no
Wysiada przemoc, to na razie, czekam aż ktoś się spruje
Wracam smutny do domu, nikt nie wyszedł na awanturę
Polska rapera w chuj obolała, dobra kurwa, nie będę was ganiał
Śmieszki, heheszki kurwa, jak chamy przyjadą to pierwszy spierdalam
Zapraszam, kurwa nie no świry, przepraszam
Wychowywałem się na takich rapach, kurwa jebane to koniec świata
Odsuńmy skrajność, wjebać z butami się komuś w prywatność
To nie ma kozaka, któremu by mordy nie dało się zamknąć
Ja topnieję z tą inwigilacją, ale są głosy, że być może ciasno
Z tym że między bogiem a prawdą, niech martwią się ci, którzy patrzą
Rogal to, Rogal tamto, te bity maluję jak jebany van Gogh
In moonlight shadow, po księżycu chodzę jak Louis Armstrong
Kolega sfochował się z Toyotą Matrix, ja to od razu z kasacją
Miło by było, gdyby czekała z kolacją, niestety kurwa poszła z libacją (yeah)
Łeb mnie nakurwia od rana, wczoraj truskawki i bita śmietana
Dobra niunia to (ooh), dziś leżę i patrzę jak pająk muchę wpierdala
To wciąż to samo życie, ale kurwa mać jakby przeciwne szale
Koleżka mi mówi, że powariowałem, to debil, od zawsze tak o nim myślałem
Najlepsze, że czas jest rzeczywisty i mimo, że przełamuje się w przód
To nie przedstawia ciągłej linii, to w dalszym ciągu ten sam punkt
Przyszłość tworzy się non stop na naszych oczach, wieczność, teraz i tu
Dobry jest rok jak z nieba grzmot, jak tupolew, kurwa jebut
Karty na stół, kawa na ławę, kurwa mać i w torcie chuj
Ta lokomotywa zapierdala, weź ją zatrzymaj i kurwa to krańcuj
Pierdolę rap w kagańcu, pierdolę rap na łańcuch
Pierdolę, już nie nagrywam, bo idzie się kurwa z tym zapierdolić w tańcu
Te wyjebane tytuły oddaję, popiół na łeb, no i przegrałem
Ważą się szale, czarno na białe, ciężki to chleba powszedniego kawałek
To idzie jak taran, jak walc, jak czołg, jak nałóg, jak życie, fraktal
Atom, kosmos zamyka całość