[intro]
Denver bit
Ha, 834 - yo sprawdź to
To jest mój człowiek - Denver, to jego siódmy tekst w życiu
Yo, weź to sprawdź
[Verse 1: Denver]
Zacząłem w rękach matki jak wszystkie dzieci, z czasem
Piaskownica, sanki widać jak się leci z tym czasem
Później zerówki kolej, wiesz krótki epizod
Jest recytacja na stole i już mnie widzą
Dalej przez osiem lat co roku była ekstra jazda
Bo jak wypada mam same świadectwa w paskach
Lecę do miasta, po ten papier ważny na maksa
Każdy dorasta już stopniem jestem starszy hustl'a
Bo zacząłem słuchać Rapu nawet coś skleiłem jeszcze
Na pół etatu ale już robiłem typom dreszcze
Kolejny sampel, następny patent co raz częściej
Zabawy z blantem i troszkę więcej
Chlanie u kumpeli czy spanie na ziemi w stegnie
Rzyganie na pościeli to w bani zostanie pewnie
Krwawe waśnie, wojny tak się grało w Queja
Wierz, że na turniejach też się wygrywało do zera
W końcu poczułem popęd hajsu rozumiesz ziom
Spierdalam stąd, zrobić trochę szmalcu i mieć z dala dom
Ale, wylądowałem za ladą w krynicy
Chciałem nowy łańcuch, ale miałem deficyt
Chociaż dobra jest praca za barem, nie pracowałem na pałę
Po dwóch tygodniach już wracałem autokarem
I 600 złotych w spodniach, trochę pochlałem
Tym co zostało, zapłaciłem za budę
Jestem student, ale mało to trwało bo jakimś cudem
Później wpadłem do VNM'a
Mówię, masz tu bit jak chcesz to go dodaj do dema
I popłynął jak woda ten temat
Trochę szkoda, że nie mam tego AKAI
Ale za kilka dni jestem w Anglii
Ludzie, mają krótką pamięć
[Verse 2: VNM]
1984 - 25 - 01 jestem w polu
Na kontakt z ludźmi zdałem test w przedszkolu
Rok później wpadłem pod skalpel
Mimo to byłem player, w zerówce już miałem niezłą lalkę
W podstawówce no problem z edukacją
Kompetencje zdałem prawie bez błędów, z gracją
Kwestia punktów na progu była na ogół taka
Że takich jak ja wtedy wpieprzano do ogólniaka
I wpadłem tam, belfrów plan zgadłem sam
Robili mi pod górkę bo z początku im podpadłem tam
Pytania do mnie - o Ty przedstaw się
Dzień dobry, mam na imię Tomek i chcę wiedzieć za ile dzwonek
Zostałem nazwany chłopcem błędu
Jak wpadłem na dywanik z dwoma psami i bronksem w ręku
Wkurwiało ich, że w szkole się wczuły kujony
A ja chlałem ten bronks i wciąż miałem czwóry i pjony
W ich czasach, katem nauczycielskim był bicz
Oni po szkole, mieli szkołę w domu ja pisałem teksty pod bit
Nie są to brednie, miałem średnie po 4.6
A zachowanie kurwa nieodpowiednie
Po maturze, miałem już trzy nielegale
Ten jest piąty, wciąż tym stylem pisze je stale
A miałem być informatykiem, miał być ten komp nawykiem
Jednak nie zasilę kont basiciem
Wróciłem z Anglii z hajsem na sprzęt olałem budę
Trochę jakości temu brzmieniu dodałem z trudem
Jadę tam znowu, z szansą wrócę z pasją z hajsem
Potrzebuję go na szkołę i warszawską stancję
Ten dzień jest dziś