White House Records
Tratwa Meduzy
[Intro]
A wokół świat skomplikowany
Na Ogniu i krwi zbudowany, rozgadany
Co nie ma czasu, bo snuje plany
Co leczyć chce swoje rany, zadając rany
A wokół świat skomplikowany
Na Ogniu i krwi zbudowany, rozgadany
Co nie ma czasu, bo snuje plany
Co leczyć chce swoje rany, zadając rany

[Zwrotka 1]
Strumień emigrantów z państw Lewantu, rzeka lamentu
Szmuglowana przez szlak zamętu
Błysk serc z diamentu, pęd do horyzontu
Twarze na wynajem. Dusze do remontu
Sumienie wisi na dzwonku, nie ma prądu
Lekcja wstydu na posiedzeniu rządu
Fono bez dźwięku, wideo bez podglądu
Krąży Gołąb w poszukiwaniu lądu
Pod nim potop, zrujnowany biotop
Beton, Krew i Pokot. Ptaku leć wysoko
Dokąd? W miejsce gdzie nie sięga oko i szkło
Całe to złoto to zło
Tysięcy sto. Legion Milionów
Istnień bez głosu. Ludzi bez domu
[Refren]
Na południe od Lampedusy
Dryfuje łódź pełna ludzi, których świat obrócił się w gruzy
Płyną pośród burzy z krainy rozpaczy, świat patrzy, wierzy że Bóg mu wybaczy
Na południe od Lampedusy dryfuje obłąkana łódź, tratwa meduzy
Ten świat był zbyt duży, dziś świat jest zbyt mały
Patrzą nieme gwiazdy, słuchają nagie skały
Na południe od Lampedusy
Dryfuje łódź pełna ludzi, których świat obrócił się w gruzy
Płyną pośród burzy z krainy rozpaczy, świat patrzy, wierzy że Bóg mu wybaczy
Na południe od Lampedusy dryfuje obłąkana łódź, tratwa meduzy
Ten świat był zbyt duży, dziś świat jest zbyt mały
Patrzą nieme gwiazdy

[Zwrotka 2]
W piekle pod pokładem w uszach śpiąc mają kanonadę
Upadek
Tą łajbą steruję diabeł
Ten pan i władca na krańcu świata prostych emocji Szatan, patron wilczych watach
Liczymy świat w dukatach, mamy księdza i kata
W samochodach mamy ładny zapach
Jak mamy katar bierzemy tabletkę
Niby życie mamy lekkie, ale myśli mamy wściekłe
Więc o te pretensje? Płacimy katu uczciwą pensję w zamiany mamy najnowszą wersję siebie
Popatrz na znak na drzewie
Na ślad na glebie
Poprowadzi cie ptak na niebie
Patrz na szlak przed siebie, zajrzyj w bezdenną studnie
Od Lampedusy na południe
[Refren]
Na południe od Lampedusy
Dryfuje łódź pełna ludzi, których świat obrócił się w gruzy
Płyną pośród burzy z krainy rozpaczy, świat patrzy, wierzy że Bóg mu wybaczy
Na południe od Lampedusy dryfuje obłąkana łódź, tratwa meduzy
Ten świat był zbyt duży, dziś świat jest zbyt mały
Patrzą nieme gwiazdy, słuchają nagie skały
Na południe od Lampedusy
Dryfuje łódź pełna ludzi, których świat obrócił się w gruzy
Płyną pośród burzy z krainy rozpaczy, świat patrzy, wierzy że Bóg mu wybaczy
Na południe od Lampedusy dryfuje obłąkana łódź, tratwa meduzy
Ten świat był zbyt duży, dziś świat jest zbyt mały
Patrzą nieme gwiazdy, słuchają nagie skały

[Outro]
(Dziś w nocy, płonie most za mostem, dom za domem)
(Świat wiezie się po mału)
(Płoną na stosach wszystkie moje ideały)
(Wokół ludzie twarze światła)
(Ogarnia trwoga)
(Koniec jest tuż)
(To prawda)
(Wiem)