White House Records
Kuriouzm
[Zwrotka 1]
Kim jestem w oczach innych, to nieistotne
Poglądy przewrotne wbrew temu co jest modne
Sam dotrę, mam określony cel, do niego dążę
Stereotypy ciągle rządzą niczym pieniążek
Ty myślisz wciąż, że ciążą mi twe opinie
Że jestem trybem w maszynie degradacyjnej
Blokowego społeczeństwa, Ja prawdę na wierzch wyjmę
Podkreślam u ciebie błędy interpretacyjne
Jeśli jesteś ignorantem i wierzysz w to co ci mówią
Komercyjne media, sam o lekcję się prosisz
Masz obiekcję i wnosisz na mównicę swoje zdanie
Jestem młody, mieszkam w bloku, mogę czuć się jak skazaniec
A Ja się z tego śmieje jak z realiów Marcin Daniec
Wbrew opiniom obiegowym robię kolejne nagranie
Pełne mych przemyśleń, misternie poskładanych wersów
Wciąż wiernie ideałów strzegę z wiarą w siebie w sercu

[Refren x2]
Gdzieś daleko od tych umów, które gubią własny rozum
W mniemaniu ich na wozie, w moim pod kołami wozu
W głowie zaszczepiony implant, który ma na wszystko sposób
Ja go nie mam, jestem inny, mój ruch to kuriozum

[Zwrotka 2]
Kuriozalny mam charakter, to jest faktem dla was tylko
Wasze głowy są jak balon, tego rymu akcent szpilką
Ja określam dziś pomyłką świat, który was opętał
Masz kablówkę, sto programów i telewizyjne święta
Sam pamiętam to u siebie, nie gram już w ten takt
Oto puenta - każdy stereotyp to na szyi pętla
Gdy publika wniebowzięta chłonie co mówią plakaty
Co zamyka umysły, to stereotypów kraty
Wymykamy się schematom, to imperatyw
Konwencje, debaty łamie ma elokwencja, a ty
Zerwij z oczu klapy, posłuchaj moich analiz
To kapitalizm, a zniewala umysł jak socrealizm
Skala globalizacji to ewidentny brutalizm
Koncerny robią nam papę, lecz ta papa jest na fali
Ten system skończy, nawali, dowodów na to mi nie brak
Jesteśmy kuriozalni, lecz tej akcji nie da się przerwać
Świat zamknięty jak konserwa, myśli ścisłe jak algebra
Błędny taniec, panie obok panów, choć muzyka nie gra
Tu co chwilę potykanie, bo tu wspina się po szczeblach
Głos kuriozalnego debla zagłuszany martwym nurtem
Hurtem przyjmowane myśli, świat widziany przez dziurkę
Rodzina to teoria, gdy reakcje biegną sznurkiem
Mam z rozrywki tej powtórkę, ta sama ścieżka ryta
Kuriozum świata - stypa, zginął w tych stereotypach
[Refren x2]
Gdzieś daleko od tych umów, które gubią własny rozum
W mniemaniu ich na wozie, w moim pod kołami wozu
W głowie zaszczepiony implant, który ma na wszystko sposób
Ja go nie mam, jestem inny, mój ruch to kuriozum

[Zwrotka 3]
W oczach tłum takich samych, są jak zaprogramowani
W głowie pochód schematycznych myśli działa jak mechanizm
Zastanowienia chrzanić, imprezowy świat bez granic
By wyłonić cię z otchłani, w tym tłumie zaistnieć
Musisz zjarać parę jointów i wychylić cztery Tyskie
Inaczej masz paraliż, gasisz zabawową iskrę
Więc Kuriozum to Ja, bo dostałem inną misję
Tych ludzi kryje w bliźnie, ale w ich dłoni rapier
Blizny ponownie rozdrapię, znów ból utopię w rapie
Świat wtłoczony w fotografię, ja opuszczam ramę
Społeczeństwo jak organizm dzień po dniu karmione chłamem
Zagubione w biegu po pozycje, pieniądze, famę
Żegna ich ta sama noc, wita ten sam poranek
Wszystkie ruchy takie same i marzeń degradacja
My to kuriozum, wolna od schematów koligacja

[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]