[Zwrotka 1: Arczi Szajka]
Wielu pozjadało już wszystkie umysły
Myślisz, dla mnie większość to są pizdy
Ściemnione gangstery chlubiące się tym wszystkim
Zamiast ludzi szacunek, ważniejsze fleszów błyski
Sam to widzisz, to żeś bystry
Wyścig, który i tak wciąż trzepią z jednej miski
Masz tu rap prawdziwy, nie tylko dla korzyści
Trafia prosto na street, do rodzin, moich bliskich
Jest jak jest, ja też muszę na to patrzeć
Poszukaj dobrze ziomek, a na pewno to znajdziesz
Swoją pasję, jak ja rap grę, nie inaczej
Głowa do góry, spotkamy się na trasie
Cenię sobie rozwój, i też dostrzegam go w rapie
Na siłę nic nie powstaje, koleżko łapiesz?
To eksperyment dziś z braćmi ze Śląska
To Polska, to rap klasyk, bit, który wciąga
Zostaw, gdzieś z tyłu strach przed lepszym jutrem
Poznaj wroga, bo kat to może być Twój kumpel
Mnie wychowała ławka, nie znaczy, że tam umrę
Bo wygrałem życie, choć na przekór wielu dumnie
Idę, dalej idę tym labiryntem
Wciąż w pajęczynie ulic, myśli złączone z bitem
Ty sprawdzaj technikę, splot wszystkich liter
Gramy dla was to, a więc bądź z nami Ty też
[Refren: Lopez]
Jest jak jest, nie ma co narzekać
Lepiej w wąskim gronie, bez kundli, co chcą szczekać
Jest jak jest, chciwość zabija człowieka
Gdzie się nie obejrzysz, ktoś już z łapskami czeka
Jest jak jest, każdy chce kawałek nieba
Za darmo nie dostałem, bezcenna jest wiedza
Jest jak jest, sporo zdążyło pozmieniać
Kto sobą, kto fałszywy, tym prawdziwym pozdrowienia
[Zwrotka 2: Bonus RPK]
Stare dobre czasy już nie wrócą
Jednak ludzie dalej w głowach nucą osiedlowe klasyki
Kradzieże, rozboje, narkotyki, życie ulicy
Niejeden z nas poznał smak tej rubryki
Patologiczne wnyki, policyjne kroniki
Nie kręci mnie siedzenie, i te brudne sieczkarniki
Dziś dobrze wiem co w cenie, rodzinne pielesze
Mam syna i kobietę, i z nimi tym się cieszę
Dostrzegłem co najważniejsze dla mnie
W sumie niestarannie, cała reszta sama się ogarnie
Chcę żyć, nie na dnie, bo dotknąłem go i znam je
Te chwile, które człowieka kształtują dokładnie
Dosadnie, bo o to chodzi w rapie
Nieważne co powie o tym klakier, jak na starcie tak w drugiej dekadzie
Ja chuja na to kładę, pod publikę nie jadę
Taką mam zasadę i zajawę
I wiem, że niektórym czas się zatrzymał
Lecz u mnie zapierdala, czuć to w rymach
Każdy jeden etap ma swój klimat, esencja życia
Nadal ta sama rozkmina
Fajnie, że Bóg dał nam się spotkać
To dla mnie zaszczyt, znów prawdy zastrzyk
Jak słuchasz, to patrzysz
Jedna flaga, cztery maszty, CS na tracku
I dobrze jest, że jest jak jest chłopaku
[Zwrotka 3: Mara MDM]
Zostało nas niewielu, ważna jakość, a nie ilość
Ciemna Strefa w swoim stylu, jak przy dobrym dealu
Liczy się lojalne grono, leci klasyk jak Jack z Colą
Ciągle gramy szczery przekaz, inni niech swoje pierdolą
Rap spada na psy, w głowach się pierdoli
Jest jak jest, ciężkie czasy, zdrada w sercu boli
Wybić się na cudzych plecach, potem z niego zrobić chuja
Mam na to określenie: zwykła ludzka szuja
Czasy się zmieniają, priorytety inne mamy
Jedni mają rodziny, inni oni snują plany
Przyszedł czas na zmiany, każdy chce na lepsze
W czasach gdy fart bywa zmienny, jak flaga na wietrze
Kogoś trzeba być pewnym, przede wszystkim siebie
Na swoje zapierdalam, odpocznę kiedyś w glebie
Tu gdzie los zamyka drzwi, spryt uchyla okno
Marzenia wiary pochodnią, brak ich bywa zbrodnią
Każdy w coś wierzy, jedni w siebie, drudzy w Boga
Pogodzić dwa ze sobą, to już sukces lub połowa
Zaczynam od nowa, by pójść parę kroków na przód
Jest jak jest, bywa różnie, pieniądz znakiem tych czasów
[Refren: Lopez]
Jest jak jest, nie ma co narzekać
Lepiej w wąskim gronie, bez kundli, co chcą szczekać
Jest jak jest, chciwość zabija człowieka
Gdzie się nie obejrzysz, ktoś już z łapskami czeka
Jest jak jest, każdy chce kawałek nieba
Za darmo nie dostałem, bezcenna jest wiedza
Jest jak jest, sporo zdążyło pozmieniać
Kto sobą, kto fałszywy, tym prawdziwym pozdrowienia
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]