[Zwrotka 1]
Stoję jak wyrwany ze snu, ktoś do mnie krzyczy i biegnę po centrum
Jest ze mną paru koleżków, na mordzie mam strugi gazu nie deszczu, w podziemnym przejściu
Pieką mnie oczy i lecą mi gluty, idę na drugą na skróty
Jedziemy taryfą po wódę, a potem do ziomka, bo jestem zepsuty
Na miejscu domówka, wszyscy naćpani, ktoś sypie mi kreskę
Mówię mu, że tego nie chce, ziomek im mówi, że mieliśmy jazdę na mieście
Lejcie nam jeszcze, zmrożona wóda się leje przez gardło i w sumie to wszystko mam w dupie
Zgubiłem telefon dziesiąty z kolei, został gdzieś na stole w klubie
Ktoś mówi mi "dobrze, że w końcu jebnąłeś"
I nagle szczypie mnie w nosie, mówię mu "kurwa jak ja to wziąłem", ubieram się i wychodzę
I czuję w sobie agresję, zaciskam szczękę i szukam zaczepki
Przedwczoraj braliśmy z kolegą sterydy w zastrzykach, potem tabletki
Popijam browarem już drugie dwieście, trzecia nad ranem to wcześnie
Choć nie mam już siły to ciągle chce jeszcze, może na stację się zmieszczę
Nie muszę już nawet popijać, zdążyłem wypić i chwila
Wychodząc trafiłem na jeszcze większego niż ja debila (he) i to był mój finał
Dostałem na mordę i nie wiem sam nawet czy było już jasno czy ciemno
Kopniaki bolały, nie miałem na trawę ochoty i nikogo ze mną
Wszystko mam we krwi i rzygach, dobrze, że wiedziałem jak się nazywam
Kieszeń przy spodniach też się rozrywa i buty o zapachu piwa
Przyjeżdża policja, znajdują w kieszeni mi połówkę zioła
Zjeżdżam na dołek i mija mnie świat dookoła
Bezradnie o pomoc wołam (co)
Nie mogę krzyknąć, wszystko mnie boli i drze się do ucha chamisko
Nie mogę nawet odpysknąć, modle się by to co czuje się okazało tu jebaną fikcją
[Refren]
Po burzy wyszło mi słońce, nie chce do tego wracać
Zgubione rzeczy, afery do dziś mam po tym kaca
Za krótkie życie jest, żeby sobie je jeszcze skracać
Nie to nie dla mnie, to mi się nie opłaca
Po burzy wyszło mi słońce, nie chce do tego wracać
Zgubione rzeczy, afery do dziś mam po tym kaca
Za krótkie życie jest, żeby sobie je jeszcze skracać
Nie to nie dla mnie, to mi się nie opłaca