[Refren]
I jeśli coś mi każą — mogę wszystkich pozabijać
Wolę z nich dziś ponabijać się, tak mocno, tak
Na bank, na szwank się narazić nie mogę
Al Bundym bandy nie zostanę, bo drogę
Wybrałem trochę inną — windą jadą ciecie
Wy dalej to lemingom wbić do głowy chcecie
Nie wiecie, że w tym tłumie dalej są jednostki
Co mieć ich nie możecie, bo są już dorośli
[Zwrotka 1]
Rozkmiń — poszli wszyscy jedną ścieżką
Mam dość ich, bo Ci głupcy wiedzą większość
Mierz to też, ziom — spróbuj pójść inaczej
Mieć coś chcesz, a jesteś pusty raczej
I w szoku będziesz bardziej nawet niż Marysia
Z rynsztoku możesz, panie, księcia zrobić dzisiaj
Wymyślaj, ale mądrze — wszystko prócz wymówek
A przystań na tej drodze znajdziesz, bo kierunek
Był dobry, i nawet jeśli zmiotą Cię fale
To z flotą płyń tam wytrwale, bo złoto czeka
A wcale nie jest ciężko tak, jak to mówią niektórzy
Co pięknymi słowami Cię próbują odurzyć
A burzy zaznasz nieraz — miej świadomość
W naturze tak gra, że czasem będzie srogo
Bajdurzysz? Dobrze wiesz, że nie mogą
Niektórzy Cię zmusić, więc idź swoją drogą
[Refren]
I jeśli coś mi każą — mogę wszystkich pozabijać
Wolę z nich dziś ponabijać się, tak mocno, tak
Na bank, na szwank się narazić nie mogę
Al Bundym bandy nie zostanę, bo drogę
Wybrałem trochę inną — windą jadą ciecie
Wy dalej to lemingom wbić do głowy chcecie
Nie wiecie, że w tym tłumie dalej są jednostki
Co mieć ich nie możecie, bo są już dorośli
[Zwrotka 2]
Tam, patrz tam — padł kolejny pajac
Sam tak chciał, wolał to od zmagań
Nie lada wyzwanie — wstać co dzień rano
Zniewala, bo to takie ciężkie robić siano
Nadano nam pewne cechy w wychowaniu
Zadaniem jest pewnie iść — pomimo strachu
Złapanie oddechu? Nie wchodzi w grę
Złapanie od pechu — nie zgodzi się
Nie bronisz wnet, gdy to pojmiesz, dlatego
Nie godzi się, byś narzekał na niebo
Na los, bo cios — niezależnie od tego
Czy twój głos ma moc — w końcu spadnie, kolego
Twój wybór, nie jego — ucieczka czy kontra?
Wyciągniesz nauki, czy wolisz się poddać?
Masz jęzor za długi — Ty takim pozostań
A w końcu za długi będziesz musiał oddać
[Refren]
I jeśli coś mi każą — mogę wszystkich pozabijać
Wolę z nich dziś ponabijać się, tak mocno, tak
Na bank, na szwank się narazić nie mogę
Al Bundym bandy nie zostanę, bo drogę
Wybrałem trochę inną — windą jadą ciecie
Wy dalej to lemingom wbić do głowy chcecie
Nie wiecie, że w tym tłumie dalej są jednostki
Co mieć ich nie możecie, bo są już dorośli
I jeśli coś mi każą — mogę wszystkich pozabijać
Wolę z nich dziś ponabijać się, tak mocno, tak
Na bank, na szwank się narazić nie mogę
Al Bundym bandy nie zostanę, bo drogę
Wybrałem trochę inną — windą jadą ciecie
Wy dalej to lemingom wbić do głowy chcecie
Nie wiecie, że w tym tłumie dalej są jednostki
Co mieć ich nie możecie, bo są już dorośli