Ten świat to nie moja orbita
Nie jestem stąd, czuję się jak kosmita
To nie mój dom i nie mój cyrk
Nie moje małpy, pojebane psy
Nie mogę być stąd, nie mogę być tak zły
Ten świat to nie moja orbita
Nie jestem stąd, czuję się jak kosmita
To nie mój dom i nie mój cyrk
Nie moje małpy, pojebane psy
Nie mogę być stąd, nie mogę być tak zły
Jak ty i ty i ty, kurw

Nie potrzebuję żadnego flexu
Stado psów szczeka i już zawsze będzie szczekać

W głowie mam te prądy, czuję, czuję świat potrójnie
Ty byś ziom zabłądził spacerując moim mózgiem
Czuję to co czuje, co dziesiąty skurwiel
W sumie mi pasuje, ale męczy już ogólnie
Szmule chcą tu ze mnie czytać jak z otwartej księgi
Z bólem muszę kazać wypierdalać każdej bejbi
Nie chcę zostać żulem, żeby domem był mój śmietnik
Skarbie nie zrozumiesz myśląc o rzeczach przyziemnych

Ten świat to nie
Ten świat to nie moja orbita
Nie jestem stąd, czuję się jak kosmita
To nie mój dom i nie mój cyrk
Nie moje małpy, pojebane psy
Nie mogę być stąd, nie mogę być tak zły
Chcę słodkie życie jak chałwa
Jak Kombi i lody bakalia
Cała ośka trąbi jak wariat
Żebym to nagrał i puścił do radia
Żebym to rzucił na bloki rap, na spoti, na tidal
Jak zwłoki na phone realia
Takie to tu realia
Takie to tu realia
Skarbie to nie tak, że twoje sprawy są mniej ważne
Myślę jak artysta – myśli mam złączone z Jahwe
Nie planuję nic jak będzie słabo, to ogarnę
Nie wypali plan A, zawsze jest też plan B

Ten świat to nie moja orbita
Nie jestem stąd, czuję się jak kosmita
To nie mój dom i nie mój cyrk
Nie moje małpy, pojebane psy
Nie mogę być stąd, nie mogę być tak zły