[Intro]
Co za pech, co za szok, przejebana sprawa
Wczoraj skręt, dzisiaj koks, a mówiła mama
Lubisz seks, lubisz klnąć, oby była słaba
Jutro z rana znowu zawał, co się będziesz zastanawiał?
[Zwrotka 1]
Przyjdzie jesień, puszczam płytę, niech się buja blok
Złe czasy i miejsca dla tych z osiedla i dla tych, co wyszli stąd
Wszystkie daty zapisane mam na kartkach
Z tą płytą mi się nie śpieszy, muzyka zawoła kiedy będzie martwa
Oszukał przyjaciel, już się nie łudzę, bo ludzie są źli
Sam siebie oszukiwałem tak długo, że powinienem się powiesić na drzwi
Nie mówię „wróć”, nie tęsknię, płuczę emocje przez procent
Płuczę emocje przez przester, kurwa, ile więcej mogę?
Matka kolegi spod dwójki gotuje kapustę, więc jebie na klatce
Mamy niedzielę, więc jebie jej stary, przed chwilą był w żabce
Jej synek też jebie, jebie kolację, bo piętro wyżej im wjechał dziad
W tym samym momencie synek ma zaćmę, kiedy mamusia mu smaży schab, kurwa mać
[Bridge]
Chłopaki bujają wory, to wąski rynek zbytu
Byłem na squacie w Krakowie i na salonie z raperami z topek, czołówek, i szczytów
Co mi chcieli wciskać w kuluarach
Jaki różowy okular, widząc idoli się wykłócających o dziada
[Refren]
Co za pech, co za szok, przejebana sprawa
Wczoraj skręt, dzisiaj koks, a mówiła mama
Lubisz seks, lubisz klnąć, oby była słaba
Jutro z rana znowu zawał, co się będziesz zastanawiał?
Co za pech, co za szok, przejebana sprawa
Wczoraj skręt, dzisiaj koks, a mówiła mama
Lubisz seks, lubisz klnąć, oby była słaba
Jutro z rana znowu zawał, co się będziesz zastanawiał?
[Zwrotka 2]
Twoi ludzie walą szczury na potęgę
Ja mam w potędze swoje serce
Jeśli życzysz mi, bym zdechł, kurwo, licz na konsekwencje
Zostawię ochłapy, stado zeżre resztę
Bo mam w pizdu pustki na koncie, w pizdu pełno w makówce
Nie czekałem na featy, deale, nie czekałem na: co tam u mnie
Nie czekałem na: „może pomóc?” i nie dostałem tu morza pomocy
W swojej kałuży się taplam, gdzie przyjaciele, kobieta, rodzina i młody
To jest świat, gdzie dzieciaki są gnojone w szkołach
Przez dzieciaki zryte w domu, rządzi ciemna zmora
A rodzice nie chodzą z tym do doktora
I to gówno się nawarstwia, aż nie jebnie komuś głowa
[Bridge]
Sam tam byłem, tak beztroski i niewinny
Myślę o tym, gdy ukrywam wszystkie blizny
Zapomnieć krzywdy, wybaczyć błędy - nic trudnego
Osądzić ludzi, spoko, ale jestem nie od tego
[Refren]
Co za pech, co za szok, przejebana sprawa
Wczoraj skręt, dzisiaj koks, a mówiła mama
Lubisz seks, lubisz klnąć, oby była słaba
Jutro z rana znowu zawał, co się będziesz zastanawiał?
Co za pech, co za szok, przejebana sprawa
Wczoraj skręt, dzisiaj koks, a mówiła mama
Lubisz seks, lubisz klnąć, oby była słaba
Jutro z rana znowu zawał, co się będziesz zastanawiał?