[Zwrotka 1]
Jestem fanem jointów, może powiem prosto z mostu
Żeby nikt już nie mówił mi „Oxon, sprostuj”
I może to nie przyczynia się wprost do wzrostu
Z tym wyjątkiem, że kilka wzrosło kosztów mi
Co poradzę, że chwil miałem tu na oko milion?
Wpadała ruda dama, miałem bardzo spoko chill z nią
Chciała by wysoko iść z nią, ja się łatwo dałem
Pewnie dlatego nie tak często w łapie mam gorzałę
Słyszę taki bit „U,u, narkopersona”
Szybciej daj mi weed, mówi mind of a stoner
Socjalnie rzecz biorąc, w sobie mam ziom demona
Lecz wolę to od alko bo rano nie konam
Nałóg jak każdy, stwarzać trudno pozory
Równie trudno się zwlec i wysunąć nos z nory
Chcesz ze mną gdzieś iść, to nie dziś, ziomboj - sorry
Jak będziesz gdzieś pić, wyślij mi fotostory
[Refren]
Po robocie dziś nie zrobię już nic (już nic, już nic)
Najwyższy czas już, usiąść sobie kulturalnie spalić blanta
Po robocie dziś nie zrobię już nic (już nic, już nic)
Najwyższy czas już, najwyższy czaaaaas
[Zwrotka 2]
Jest mi ciężko ruszyć ręką
Nie ma mowy bym wstał
Doceniam każdej chwili piękno
Włączam bit i sobie śpiewam „na na na na na”
I zwykle gdy tak śpiewam, nie mam rymów
Bo mam marny freestyle, więc się nie wypuszczam z chałą
To nie kwestia stylu, bardziej bezmiar dymu
Dziury na mych dyskach twardych, siema pusta pało
Ciężki bakcyl, ostre zwisy
Topię packi w popielnicy
Albo w kieliszku, albo nie wiem, w puszce
Pytam swe odbicie w lustrze „Kiedy wjedzie sukces?”
Ono mówi „Głupcze, w mig rozjebiesz, rusz się!”
A ja na to „Daj minutkę, wstanę pewnie wkrótce”
[Refren]
Po robocie dziś nie zrobię już nic (już nic, już nic)
Najwyższy czas już, usiąść sobie kulturalnie spalić blanta
Po robocie dziś nie zrobię już nic (już nic, już nic)
Najwyższy czas już, najwyższy czaaaaas
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]