[Intro: Oxon]
By w końcu swój odnaleźć szlak
Zwiedziłem wiele dróg
Już nie boję się, że zostanę sam
Wiem, że czas wiele niesie prób
Choć mógłbym ruszyć skoro świt to
Serio nie wiem po co (skoro)
Widzę lepiej nocą (skoro)
Widzę lepiej nocą, poczekam na zmierzch
Widzę lepiej nocą, widzę lepiej nocą
Widzę lepiej nocą (oo)
Widzę lepiej nocą, poczekam na zmierzch
[Zwrotka 1: Oxon]
Czasem razi mnie to światło (światło)
A nie przyzwyczajony jestem by opuszczać wzrok
I raczej już nie ufny gdy idzie coś łatwo
Gdy jest za jasno to nie znaczy, że już ustał mrok
(Mrok, mrok) Choć zwykle jest mi spoko
By głębiej coś przemyśleć tu potrzebny jest mi kłopot
Robię te same błędy, często czuję się idiotą
Zbyt rzadko gryzę w język się, wciąż mierzyć chcę wysoko
[Refren: Oxon]
Widzę lepiej nocą (poczekam na zmierzch)
Widzę lepiej nocą (poczekam na zmierzch)
Widzę lepiej nocą (poczekam na zmierzch)
Widzę lepiej nocą, poczekam na zmierzch
[Zwrotka 2: Oxon]
Nazbyt ufnie znów otwieram serce
Na plany złudne znowu się nakręcę
Choć wiem, że wiele nie doczeka zwieńczeń
Ciągle nie wiem jakby przestać jeńcem znów
Chyba potrzebne mi to ciemne miejsce
By chwycić wreszcie mocniej w ręce lejce
Idąc na ślepo godzić się z bezsensem
Czasem tracę z oczu sens by się lepiej czuć
[Refren: Oxon]
Widzę lepiej nocą (poczekam na zmierzch)
Widzę lepiej nocą (poczekam na zmierzch)
Widzę lepiej nocą (poczekam na zmierzch)
Widzę lepiej nocą, poczekam na zmierzch
[Przejście: Oxon]
Gdy wszystko wokół zamknie oczy
Będę przed siebie dalej kroczyć
Choć wiem, że czasem mi na trasie braknie mocy
To będę swoim własnym światłem każdej nocy
[Outro: Oxon]
By w końcu swój odnaleźć szlak
Zwiedziłem wiele dróg
Już nie boję się, że zostanę sam
Wiem, że czas wiele niesie prób
Choć mógłbym ruszyć skoro świt to
Serio nie wiem po co (skoro)
Widzę lepiej nocą (skoro)
Widzę lepiej nocą, poczekam na zmierzch
Widzę lepiej nocą, widzę lepiej nocą
Widzę lepiej nocą (oo)
Widzę lepiej nocą, poczekam na zmierzch