B.O.K.
Poderżniemy gardło śmierci
[Hook x3]
Znów, rozpieprzymy klub, to ofiarny stół, już ostrzymy nóż
Poderżniemy gardło śmierci
[Verse 1: Bisz]
Ty! Nie przyszedłem tutaj szukać szczęścia
Mam je w rękach i nie chodzi mi o drina i skręta
Wiem to recepta dla wielu na weltschmerz
Zachlewać życie, lepiej zrobić jak Werter
Nie przyszedłem tutaj szukać miłości
Tutaj kochają nie do, ale od nieprzytomności
Nie ma nic gorszego niż pijana głupia dupa
Co drugi to nekrofil, lubi pukać trupa
Nie przyszedłem tutaj się dowartościować
Ćpać towar na pokaz przez banknot
Grać gnoja jest moda na hardcore
Zwal konia, zjedz prozak, zamiast skakać z klamką
Nie przyszedłem tutaj z braku zajęcia
Mój grafik jest u psychologa, nie wytrzymuję napięcia
Po tygodniu pracy wpadam tu jak do kościoła
Świętować życie, prezent od mojego ziomka - Boga
[Hook x2]
[Verse 2: Bisz]
Nie przyszedłem tutaj szukać bratniej duszy
Moja dusza jest jedynakiem z niesmakiem odmówić muszę
Gdy dusze otwierasz przede mną szukając taniej otuchy
Poradzisz sobie sama, głowa i gacie do góry!
Nie przyszedłem tutaj błyszczeć cnotą
Oburzać się na bezwstyd dziewczyn, skrywając ślinotok
Najświętsi sami zwykle chcieliby, ale nie mogą
Własnymi rękami drażnią swoje sumienie co noc
Nie przyszedłem tutaj po fote na facebook
Czego te łochy nie zrobią dla chwili fejmu?
Stań na stole, pokaż cycki, to dopiero heca
Na wycieczkach robią zdjęcia w oświęcimskich piecach
Przyszedłem tutaj tańczyć, DJ włącz muzykę
Wyłącz to tanie gówno grane tylko pod publikę
Bóg jest muzyką, potrzebuje konkretnej ofiary
Parkiet to ołtarz, dziś składamy na nim siebie samych
[Hook x4]