B.O.K.
Skolioza
[Zwrotka 1: Bisz]
Czuję chłód, takim jak ja nie jest dane
Tańczyć jak grają, szczególnie, że w chuj jest grane
Czuję chłód wobec nich, oni wobec mnie
Jestem niebezpieczeństwem, mam szlachetne serce
Czuję chłód pomiędzy nimi, i chyba z innej gliny być musimy
Bo nie bez przyczyny ja ciągle czuję ten chłód
Mijamy się jak obcy, nic nas nie łączy
Palą się mosty przez lata zimnej wojny
Wyciągałem do nich dłoń tyle razy, oszuści
Jak pies Cię upierdoli to go uśpij
Naucz ich szacunku, jeśli z domu nie wynieśli nic
Oprócz biżuterii. Nie miej nic dla nich oprócz twardej ręki
Pierdolę osiedlowych telenowel, scenariusze z pizdy
Reinkarnacja - wielu ma dusze glizdy
Jestem jak rtęć, się nie mieszam, więc mnie nie mieszaj
Tu ludzie mnie szanują, nie mów o parapetach

[Refren: Pafarazzi]
Choć czasem wiatr wieje w ślepia
Zostanę człowiekiem, nawet jeśli ta droga jest ślepa
Nie zabijam, nie kradnę, nie życzę źle
Nie poniżam, nie gardzę, szanuję Twe

[Zwrotka 2: Pafarazzi]
Nawet gdy nadejdzie głód nie do zjadanie MC
Życia trud mnie przerośnie i zacznie truć me serce
Nie chcę kapusty za ludzkie nieszczęście
Chcę być dobry, nie pusty, bo sumienie mnie zeżre
Wiesz, w amoku głodu człowiek staje się zwierzęciem
Na boku w toku nielegalne przedsięwzięcie
Znam smak tego, jak większość moich kolegów
Lecz nie rozumiem jak można nie mieć swoich reguł
W biegu ciągłym mijamy się w marketach, tramwajach
Życie to sztafeta do władzy i siana
Sam uczestniczę w tym gównie pod podeszwą roszczeń
I zanim znajdę się w trumnie chcę, żeby było prościej
Mój moralny kręgosłup jeszcze skoliozy nie doznał
Nie skaczę po grobie tego, który nie dotrwał
Mam szacunek do ludzi, gdy ubliżam mam powód
Chcę być dobrym człowiekiem, moje czyny to dowód, joł!
[Refren: Pafarazzi]

[Zwrotka 3: Oer]
Tak jak doświadczenie to najlepsze lekcje
Tak brak wyobraźni to najgorsze konsekwencje
Znam smak wkurwienia, bólu i tęsknoty
A jeśli znasz go przeze mnie, nie zapomnę o tym
Bo ta walka trwa i nie może ustać
Najgorszy przeciwnik ten po drugiej stronie lustra
Jaka musztra? Górą wciąż łatwizna
Chcą latać wysoko, choć na starcie mielizna
Mina pokerowa, mało kto chce się przyznać do błędu
Ze względu na strach, to głupizna
Dała mi znak kolejna próba znów, że
Daleko od słów leży rzeczywistość
Nieraz tak blisko by spierdolić na amen
Choć wiem, że gdzieś tam mają bardziej przejebane
I choć czasem bywam zwykłym skurwysynem
Przyłóż mnie do rany, a krew więcej nie popłynie