Adam Mickiewicz
Grzybobranie
"Grzybów było w bród. Chłopcy biorą krasnolice
Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice
Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada
I dziwnym żaden owad na nich nie usiada
Panny za wysmukłym gonią borowikiem
Co Go pieśni nazywają grzybów pułkownikiem
Wszyscy dybią na Rydza!"

Kici, kici frau - meine liebe
Kici, kici frau - tam szczęście prawdziwe
Kici, kici frau - prawda, pasyja
Kici, kici frau - święta bestyja

Czarna limuzyna z światłami za klapą
W świat bloków się wbija, facjaty wymija
Za szybą lustrzaną szofer okiem łypie
W środku oczyska chciwe poprawiają frak
Potem widowiska kolejne zaczyna
W egzolcie, w swej misji jedynej, pastuszej
Sprzedaje siedem grzechów z szyderą na twarzy
I żniwo swe zbiera, nieśmiertelne dusze

Czarna limuzyna wciąż czarny blask rzuca
Na słowa nadziei, na sens co się wcieli
Pięć grzechów w promocji pękło bez emocji
Licytacja trwa, zostały wciąż dwa
Szatan w tłuszcz obrasta, biznes się rozrasta
"Cud" w eter pomyka, geniusz pułkownika
By wygrać nagrodę "pobyt w niebie po śmierci"
Wpłać kasę na konto, dyrektor poświęci
Rydz grillowany w ogniu piekielnym
Rydz polewany sosem moherowym
Rydz serwowany w daniu niedzielnym
Dieta pożywna dla panien wiekowych

Nie kuma hałastra, panny krasnolice
Co taszczą na głowach z moheru lisice
To godło panieństwa, co czerw go nie rusza
I radio - przyjaciel dziś tylko je wzrusza
Nie kuma hałastra, że szatan urasta
Że nigdy z przeklętego nie wyjechał miasta
Wśród dewocjonaliów smród siarki nie bucha
Tłum łyka te "cuda" i klaska i klaska

Kici, kici frau
Kici, kici frau

Witam was czule!
Alleluja i do przodu!

Gdy szatan podsyca swój zapał do grzechu
Podnieca swe ognie, trawiące fekalia
Tłum gnie swoje karki, pcha ręce przed siebie
Świętuje ślepo czarcie bachanalia

I szelma gotuje znów męki piekielne
Dla duszek swych prostych w duchowej potrzebie
Zastępy "wyznawców" zwierają szeregi
By z idolem swoim napotkać się w niebie
Rydz grillowany w ogniu piekielnym
Rydz polewany sosem moherowym
Rydz serwowany w daniu niedzielnym
Dieta pożywna dla panien wiekowych

A szatan, gotuje coraz nowsze męki
Wciąż puchnie z rozkoszy i tłuszczem obrasta
Wciąż pewniej i lepiej już maska mu leży
Tłum pieje z rozkoszy i klaska i klaska

Ponowie ocenia swe nowe olśnienia
Ssąc niebo na deser, bekając niechętnie
I trony swe ziemskie, nieziemsko wycenia
W dno piekieł ugniata duszyczki doszczętnie

Rydz grillowany w ogniu piekielnym
Rydz polewany sosem moherowym
Rydz serwowany w daniu niedzielnym
Dieta pożywna dla panien wiekowych

A co ty mi tam...?