Rozbójnik Alibaba
Wszyscy Jesteśmy Chrystusami
[Zwrotka 1]
Stoję przy oknie, palę papierosa, jest mi dobrze
Moja sąsiadka z bloku zmarła, za godzinę pogrzeb
Widzę rodzinę w czarnych barwach
Mąż, dzieci, paru bliskich w ręku wieniec, zaraz wsiądą w auta
Im sercu bliżej, tym silniejsze leki
Ciemne okulary zasłaniają zmęczone powieki
Makijaż demaskuje łza
Tworząc na policzku skazę, którą demaskuje twarz
Patrzę na nich, oni widzą mnie
Ja wiem, co oni czują, oni nie wiedzą, co czuję gdzieś
W głębi duszy widzę uśmiech tej sąsiadki
Często rozdawała ludziom go, gdy wychodziła z klatki
Ja nie potrafię po niej płakać
Ale teraz myślę o niej biorąc ostatniego macha
I dogaszam niedopałek, tamci odpalają samochód
I zmierzają do cmentarza, ja odpalam Roberta Lou


[Refren]
Ty chodź i poczuj mój ból, to kiedy kolejny gwóźdź
Przebija stopy i nadgarstki
Strach, nad głową wypisane "Król" wokół ludzi tłum
Krzyż, oni chcą mnie widzieć martwym
Agonia, i nic nie będzie jak dawniej
[Zwrotka 2]
Gdy tego słuchasz, mam już trójkę z przodu
Przeżyłem tu więcej niż połowa tego bloku
Bogu dziękuj za to co masz na co dzień, choć niewiele masz
Ja wiem komu dziękować,mamo, tato, bardzo kocham was
I mówię to, choć z ojcem bywa różnie i bywało zawsze
Bloki wychowały mnie, gdy pił i niszczył życie matce
Kurwa, pił i niszczył życie matce
I tylko raz przeprosił za to, kiedy szedł na operację
Widziałem w jego oczach strach, po raz pierwszy stałem obok
Wiedząc, co się może stać, i on powiedział to:
Przepraszam, że wam zmarnowałem życie
I to była pierwsza łza, która zalała mu policzek
I to wszystko, ojciec cały czas tu z nami jest
Choć ta , co była wtedy z nami, dla mnie to dziś tylko ex
Mój przyjaciel, to dla mnie tylko ex
I czuję się jak Chrystus, ponoć każdy tutaj z nas nim jest


[Refren]
Ty chodź i poczuj mój ból, to kiedy kolejny gwóźdź
Przebija stopy i nadgarstki
Strach, nad głową wypisane "Król" wokół ludzi tłum
Krzyż, oni chcą mnie widzieć martwym
Agonia, i nic nie będzie jak dawniej
[Zwrotka 3]
Piłem na umór tu piętnaście lat
I nie wiem, czemu piłem tu na umór, ale pierdolę ten świat
Mówiłem to, kolejną lufę polej mi tu
Niech ten pierdolony świat nabierze wreszcie kolorytu
Nie wiem, ale czułem nieszczęśliwy się tu chyba
Chciałem tego szczęścia, ale szukałem nie tam, gdzie trzeba
Mówiłem to: kolejną lufę polej mi tu
Niech ten pierdolony świat zabierze mnie tu na orbitę
Nie chciałem ranić ludzi, szczerze, w głębi duszy
Chciałem kochać je
Lecz nie umiałem, biało tu, gdzie leże dziś
Podaj mi glukozę i elektrolity
Miałem te padaczki, wyglądałem jak z Electrocity b-boys'e
Boję się, że pójdę za daleko kiedyś
Ograniczam chlanie, ale jak bez tego weekend przeżyć
Wbijają gwoździe mi w nadgarstki
By po chwili unieść krzyż - ten na którym wiszę martwy


[Refren]
Ty chodź i poczuj mój ból, to kolejny gwóźdź
Przebija stopy i nadgarstki
Wiara, nad głową wypisane "Król" wokół ludzi tłum
Krzyż, oni chcą mnie widzieć martwym
Nadzieja, i wszystko będzie jak dawniej